sobota, 31 sierpnia 2013

Chciałabym was zaprosić na mojego nowego bloga. Oczywiście będę tutaj też pisała, to jest całkiem inne opowiadanie. http://historia-martiny.blogspot.com Serdecznie zapraszam. Mam nadzieję że będziecie czytać. <3

Rozdział XXIV

                    Rozdział XXIV
Wróciliśmy do domu. Viola poszła położyć dzieci a my z Fede zostaliśmy na dole.
-Kto to jest ten Gregg? - spytałem.
-To taki chłopak on chodził do studia z nami. Trochę dziwny. Wiesz ja tam zbytnio nie wiem dużo na jego temat. Powinieneś raczej spytać o to Tomasa.
-Spoko, powiedz Violi że będę za godzinę.
-Idziesz tam teraz?
-A na co mam czekać?
-Nie wiem, no spoko idź.
-Ale powiedz Violi tylko że wrócę za godzinę i nie mów gdzie jestem.
-No luz. - wyszedłem z domu. Do domu Tomasa jest blisko oodkąd się przeprowadziliśmy. Po 5 minutach byłem na miejscu.
-Leon? Co ty tu robisz?
-Chciałem pogadać.
-Spoko, chodź. - weszliśmy do środa, usiadłem na kanapie a Tomas obok mnie.
-To o czym chcesz gadać?
-Chciałem zapytać kto to jest ten Gregg.. -A Violetta już Ci mówiła?
-Ale co?
-No że wyszedł z psychaitaryka.
-Co? - byłem strasznie zdziwiony.
-No tak, jak Violetta z nim była po się pokłóciliśmy, to później wróciliśmy do siebie. On zaczął mi grozić. Później go zabrali do psychiatryka. Niby że wyjechał, ale naprawdę był tam. Wiesz radzę Ci uważać na niego, on dalej może być zakochany w Violi.
-Dzięki, to ja spadam, narka.
-Narka. - poszedłem do domu.
-Leon gdzie byłeś?
-Tam.. no.
-Gdzie? - spytała stanowczo.
-A gdzie Federico?
-Poszedł do domu. Gdzie byłeś?
-No ten, u..
-Tomasa?
-Fede Ci powiedział?
-Tak.
-Przepraszam, miałem do niego pewną sprawe.
-Okej, ale przecież nie musiałeś tego przede mną ukrywać. - podszedłem do Violi i ją pocałowałem.
                           Gregg
Mam już świetny plan żeby rozdzielić Leon i Violette. Pomoże mi w tym moja kuzynka Floria. Hahahahah. Wystarczy że poderwie Leona i Viola będzie moja.
-To kiedy?
-Jak najszybciej. Jest dzisiaj.
-Oki.
-To idziemy, może są gdzieś na spacerze. Masz udawać fanke. - na szczęście szybko znaleźliśmy ich w parku.
                           Violetta 
Poszliśmy z Leonem i dziećmi na plac zabaw do parku. Tym razem to ja poszłam się z nimi bawić. Leon siedział na ławce. Był zmęczony bo wczoraj mieli koncert. Co jakiś czas zerkałam na Leona. Rozmawiał z jakąś dziewczyną, nie przejmowałam się tym, myślałam że to jakaś fanka.
                             Leon
Podeszła do mnie jakaś dziewczyna.
-Leon! Jestem twoją fanką! Jesteś cudowny i śliczny!
-Dzięki.
-Zrobisz sobie ze mną zdjęcie?
-Jasne. - usmiechnąłem się.
-Dzięki naprawdę. - przytuliła mnie. -Jestem Floria.
-Miło poznać.
-Naprawdę uwielbiam twoją muzykę.
-Dzięki. - dziewczyna dała mi jakąś kartkę z numerem telefonu i odeszła. Trochę chciało mi się z tego śmiać. Schowałem kartkę do kieszeni. Po chwili podeszła Violetta.
-Fanka?
-Dokładnie. - powiedziałem i pocałowałem ją w policzek. -A może pójdziemy do jakiejś kawiarni?
-Świetny pomysł chodźmy. - poszliśmy do jakiejś nowej kawiarni.
-Dzień dobry co podać? O Violetta. - znowu Gregg.
-Cześć. - zrobiła sztuczny uśmiech.
-Co wam podać? - zamówiliśmy i po chwili Gregg już nam wszystko przyniósł. Niestety, usiadł obok Violi i zaczął z nią rozmawiać.
                          Violetta
Rozmawiałam z Greggiem może wcale nie jest taki zły.
-Haha, a pamiętasz to jak Gregorio miał tą plamę na czole?
-Tak pamiętam to to wszystko było przez Maxiego. - miło było tak wspominać stare czasy. -Albo jak Federico i Ludmila byli razem.
-To wtedy co..
-Nie chce wam przerywać, ale wracam z dziećmi do domu.
-Leon poczekaj idę z wami. Pa Gregg.
-Pa Violu. - pocałował mnie w policzek, co mnie trochę zdziwiło. Widać było po Leonie że jest zły. Wracaliśmy do domu w milczeniu. Gdy już byliśmy w domu a Esmeralda poszła położyć dzieci Leon zaczął.
-Podoba Ci się co?
-Co? Leon o co Ci chodzi?
-O tego Gregga. Widać jak na Ciebie patrzy, podrywa Cię a ty nawet nic z tym nie robisz.
-Nic nie robię bo mnie nie podrywa.
-Nie wcale. - Leon zaczął unosić głos. -Oczy Ci się świecą jak z nim rozmawiasz. -Wiesz dobrze że nic do niego nie czuje.
-Myślałem że do mnie coś czujesz, może mieli rację co?
-Nie mogę uwierzyć w to co mówisz, jak możesz myśleć że nic do Ciebie nie czuje po 3 latach bycia razem. - z oczy płynęły mi łzy.
-Jakoś tego nie okazujesz.
-A co mam Ci wskoczyć do łóżka?
-Nie oto chodzi.
-A o co? Wydaje mi się właśnie że tylko oto Ci chodzi.
-Mam tego dość, cały czas latają za tobą jacyś faceci, jak nie Tomas to Gregg albo jeszcze pewnie ktoś inny..
-Sądzisz że Cię zdradziłam? To raczej ja powinnam być zazdrosna o twoje fanki.
-Przecież doskonale wiesz że nic do nich nie czuje.
-Do mnie już chyba też nie. - rzuciłam obrączkę i wybiegłam z domu. Przez łzy nie widziałam gdzie biegne. Zatrzymałam się pod jakimś drzewem. Usiadłam na ziemi. Płakałam jak małe dziecko. Głowę schowałam w kolana.
-Violetta? Wszystko w porządku? - podniosłam głowę do góry, ujrzałam Tomas. Nic mu nie odpowiedziałam tylko zaczęłam bardziej płakać. Tomas mnie przytulił. On mnie świetnie rozumie, siedzieliśmy w ciszy. - Powiesz mi co się stało? - podniosłam głowę.
-Leon on sądzi że go nie kocham i go zdradziłam. To koniec. - łzy znowu zaczęły napływać mi do oczu.
-Będzie dobrze nie martw się. - Tomas mnie do siebie przytulił.
-Ja muszę iść. - wstałam i poszłam w stronę domu. Weszłam do salonu nikogo tam nie było. Poszłam do pokoju dzieci, spały. Weszłam do sypialni miałam nadzieję że Leon śpi, chciałam wziąć tylko rzeczy. Zamierzałam pojechać do Olgi. Mieszkam w moim starym domu. Niestety Leon nie spał.
-Violu.. - nic mu nie odpowiedziałam, wyjełam walizkę i zaczęłam tam wkładać swoje rzeczy. - Co Ty robisz?
-Wynosze się stąd. Skoro uważasz że Cię nie kocham to po co to? - wyszłam z pokoju, spakowałam rzeczy dzieci. Wsadziłam ich do wózka.
-Proszę Cię porozmawiajmy.
-Nie sądzę żebyśmy mieli o czym rozmawiać. - wyszłam. Pojechałam do Olgi.
-Violetta a co Ty tu robisz?
-Ja pokłóciłam się z Leonem.. mogłabym tu kilka dni pomieszkać
-Oczywiście. - Olga mnie przytuliła. Poszłam do swojego starego pokoju. Tutaj będą spały maluchy. Ja będę spala w gościnnym. Położyłam maluchy spać i spama poszłam się położyć. Gdy już leżała zaczęłam przypominać sobie chwilę z Leonem. Nasz pierwszy pocałunek. Ślub, wszystko. Łzy leciały mi z oczu. Zmęczona zasnęłam. Obudziłam się rano. Zeszłam na dół Olga i Ramallo jedli śniadanie, Martina i Jorge bawili się na dywanie.
-Cześć Violu. - odwróciłam się i zobaczyłam Angie.
-Angie! - szybko do niej podeszłam i ją przytuliłam. - Tak dawno nie rozmawiałyśmy.
-Kilka lat...
-Przepraszam Cię za to. - poszłyśmy z Angie do mojego starego pokoju. Powiedziałam jej o wszystkim co się stało.
-Violu, będzie dobrze. Z Leonem jesteście dla siebie stworzeni.
-On twierdzi że go nie kocham..
-Violu nie mów tak. Powiedział to pod wpływem emocji.
-Wiesz może masz rację, ale to nic nie zmienia. Powiedział to. Jakby mu na mnie zależało przyszedł by tu i próbował się ze mną pogodzić. A pewnie jeśli już przyjdzie to tylko do dzieci.

Może mnie za to zabijecie, ale to tylko na jakiś czas Leonetta niedługo wróci.

piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział XXIII

                                                     Rozdział XXIII
Na początek chce bardzo, bardzo podziękować za tysiąc wyświetleń.
Kocham was bardzo. <3
A teraz w nagrodę będzie taki, długi rozdział. ;))
Taka sprawa. Będzie przeskok o 5 miesięcy, czyli że trasa się skończyła.
Czyli że w te 5 miesięcy:
-Leon stał się bardzo sławny.
-Violetta już nie ma problemów z mediami.
-Przeprowadzili się do większego domu.
-Teraz będzie ślub Leonetty.
-Martina i Jorge mają po 2 lata.
To tyle, przechodzę do rozdziału.
*5 miesięcy później.*
-Violu szybko bo się spóźnisz do fryzjera.
-Już idę. - poszłam do samochodu. - Fran tak się denerwuje.
-Spokojne Violu. Nie ma czego się bać. Dzisiaj jest najpiękniejszy dzień w twoim życiu. Powinnaś się cieszyć a nie bać.
-Masz rację Fran, dziękuję. - przytuliłam moją przyjaciółkę. Po fryzjerze musiałam zrobić makijaż. Gdy byłam gotowa trzeba tylko założyć suknię. Suknia mojej mamy.
-Violu idziemy?
-Tak. - weszłyśmy tam. Leon stał już przy ołtarzu. Gdy już stałam na przeciwko niego przestałam się bać.
-Pięknie wyglądasz. - wyszeptał Leon.
Ceremonia się zaczęła. Nadszedł czas na to na co tak bardzo czekałam.
-Czy Ty Leonie Verdasie bierzesz tę oto Violette Castillo za żonę?
-Tak.
-Czy Ty Violetto Castillo bierzesz tego oto Leona Verdasa za męża?
-Tak.
-Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą. Leon mnie delikatnie pocałował. Ale ten pocałunek był inny. To nie było jak pocałunek na powitanie. Wyszliśmy z kościoła. Zaczęto nam bić brawa, oczywiście bez paparatzzi się nie obyło czekali przed kościołem. Ale dzisiaj się tym nie przejmowałam, pojechaliśmy na wesele. Na miejscu już było dużo ludzi. Zaśpiewali nam sto lat. Później nasz pierwszy taniec.
-Jak się czuje moja piękna żona?
-Jest idealnie. - lekko musnęłam usta Leona. Skończyliśmy tańczyć i znowu były brawa. Zaczęła się zabawa.
-Zatańczyć pani ze mną? - usłyszałam za sobą głos Tomasa.
-Oczywiście. -  podałam mu rękę i poszliśmy na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć. To był wolniejszy kawałek.
-Pięknie wyglądasz.
-Dziękuję.
-Piękny ślub, teraz trzeba życzyć wam tylko szczęścia. - powiedział Tomas i mnie odkręcił.
-A jak z tobą i Nati?
-Nie jesteśmy już razem.
-Czemu, co się stało?
-Nati zdradzała mnie.
-Tak mi przykro Tomas. - tańczyliśmy tak kilka piosenek.
-Przepraszam, chciałbym zatańczyć z panną młodą.
-Zostawiłam Tomasa i poszłam do Federico.
-Wyglądasz naprawdę niesamowicie.
-Ty też świetnie wyglądasz.
-Wiesz my zawsze oboje jesteśmy piękni. W końcu bliźniaki. - zaśmiał się Fede. Gdy muzyka przestała grać.
-Dziękuję za ten taniec. - Federico gdzieś odszedł.
-A teraz piosenka dla panny młodej od pana młodego. - Leon wszedł na scenę i zaczął śpiewać Te creo. Podszedł do mnie. Czułam się cudownie. Nic wkoło się nie liczyło, najważniejszy był Leon. Tylko on. Gdy skończył mocno się do niego przytuliłam.
-Mama - pociągnął mnie za suknię Jorge. Wzięłam go na ręce i pocałowałam w czoło. Dzieci później pojechały do domu z Esmeraldą.
-Czy moja żona ze mną zatańczy?
-Z tobą zawsze. - poszliśmy tańczyć. Z Leonem mogłaby tańczyć cały dzień. Niestety ktoś musiał przerwać.
-Sorki Leoś, ale teraz moja kolei. - powiedział Diego i pociągnął mnie za rękę. Tańczyliśmy do takiej szybszej piosenki. Diego skakał i śpiewał. Bardzo dobrze się z nim bawiłam. Niestety wszystko się kończy. Wesele skończyło się po 5 rano. Pojechaliśmy z Leonem do domu. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Po chwili byliśmy już nadzy. Zrobiliśmy to.
-Kocham Cię bardzo.
-Ja też Cię kocham. - po około 10 minutach zasnęłam. Obudziłam się po 15 następnego dnia. Leon jeszcze spał. Postanowiłam zejść na dół bawiły tam się dzieci.
-Czesc mama - powiedziałam Martina.
-Cześć kochanie. Usiadłam na kanapie i patrzyłam jak się bawią. Myślałam o wczorajszym dniu. Chciałabym go powtórzyć.
-Cześć żono.
-Cześć mężu. - Leon usiadł obok mnie i włączył telewizor.
"Wczoraj o godzinie 18 Leon Verdas członek zespołu NEXT wziął ślub ze swoją ukochaną Violettą Castillo. Ceremonia była tradycyjna. Młodej parze życzymy szczęścia i miłości."
-Mamy miłość i szczęście. - powiedział Leon i pocałował mnie w policzek.  Siedzieliśmy tak aż Esmeralda zawołała  nas na obiad. Gdy już zjedliśmy poszliśmy na spacer. Wzięłam Jorge za rękę, a Leon Martine. I tak sobie szliśmy. Mały zrobił się śpiący to wzięłam go na ręce. Poszliśmy do parku na plac zabaw. Leon bawił się z dziećmi.
-Violetta? - odwróciłam się. Zobaczyłam jakiegoś chłopaka.
Lecz nie za bardzo wiem kto to.
-Znamy się? - spytałam. 
-To ja Gregg. Nie pamiętasz mnie? Chodziliśmy razem do studio, później ja wyjechałem.
-Przepraszam ale nie pamiętam Cię.
-Czekaj, pokaże Cię coś.
Ojeju, jak ja mogłam go nie poznać..
-Gregg? Bardzo się zmieniłeś.
-Dziękuję, ty też się zmieniłaś.
-Strasznie mi głupio że Cię nie poznałam, przepraszam naprawdę.
-Nic się nie stało. Ludzie mi mówią że bardzo się zmieniłem.
-Tak racja, zdecydowanie na lepsze. - już nie przypomina tego chłopaka w okularach i sweterku.
-Dzięki, a teraz dawaj przytulasa. - przytuliłam chłopaka.
                            Gregg
Violetta jest jeszcze bardziej śliczna niż kiedyś.
-Tęskniłem za tobą.. znaczy za wami. - podrapałem się po głowie. Viola będzie moja. Nagle do Violetty podbiegło jakieś dziecko. Wzięła je na ręce.
-To twój brat?
-Nie - zaśmiała się. - to mój syn, nazywa się Jorge. -ma dziecko?
-Cześć mały. - podszedł do nas jakiś koleś.
-Kochanie idziemy? A kto to?- kochanie? Nie no najpierw Tomas a teraz ten..
-To Gregg, chodziliśmy razem do studia. Gregg to jest Leon.
-Miło poznać. - powiedziałem.
-Nawzajem. To idziemy? Martina jest zmęczona.
-Tak, do zobaczenia. - powiedziała i poszła. Nieważne że ma dzieci i męża. Jeszcze będziemy razem. Zrobię wszystko.
                          Violetta
-Miło było spotkać Gregga po tylu latach.
-Taa.
-Nie mów mi że jesteś zazdrosny.. - zaczęłam się śmiać.
-Nie widziałaś jak on na Ciebie patrzył?
- pocałowałam go.
-Dla mnie liczysz się tylko ty. - Leon mnie pocałował.
-Co lobis? - spytała Martina.
-Tatuś był grzeczny i dostał nagrodę.
-Ja tes chce naglode. - powiedział Jorge. Wzięłam go na ręce i cmoknęłam w usta.
-Proszę bardzo. - zaczęliśmy się śmiać.
                          Gregg
Postanowiłem działać od razu.  Muszę to zrobić w taki sposób żeby to Leon był winny. Mamy tyle planów.
                           Violetta
-Violetta!  - usłyszałam głos Leona, szybko zbiegłam na dół.
-Leon, co się stało?
-One mnie zabiją! - zobaczyłam że z tyłu za Leonem stoi Martina i Jorge i rzucają w niego klockami.
-Co im zrobiłeś?
-Chciałem się położyć ale mi nie dają.
-Jorge Martina, chodźcie do mnie. - podbiegli do mnie. -Co wam tatuś zrobił? -Nic. - powiedzieli razem. Zaśmiałam się, Martina pobiegła do Leona i mocno go przytuliła. To było taki słodkie. Leon wziął ją na ręce. Gdy Jorge to zobaczył też mnie mocno przytulił. Więc ja też go wzięłam na ręce i spytałam.
-Kochasz mamusie?
-Kocham
-A tatusia?
-Kocham
-Też Cię kocham. - cmoknełam go w policzek. Postawiłam go na ziemi i znowu pobiegł sie bawić. Ktoś zapukał do drzwi poszłam otworzyć.
-Cześć Fede
-Siemka. - powiedział wchodząc do środka.
-Bez Fran?
-Fran mnie wygoniła.
-Co? - spytałam zdziwiona.
-Robi jakieś generalne porządki. Powiedziała że jej przeszkadzam i kazała mi wyjść. -Leon zaczął się śmiać.
-Z czego się cieszysz, przecież my też możemy zrobić porządki. - Leonowi zszedł uśmiech z twarzy.
-Ej Violka wiesz że Gregg wrócił?
-Tak spotkałam go wczoraj. Strasznie się zmienił.
-Pamiętasz on był w tobie taki zakochany, łaził za tobą..
-Tak pamiętam. - spojrzałam na Federico lekko pokazując na Leona, lecz nic nie zrozumiał.
-Wy chyba byliście razem przed samym jego wyjazdem.
-Byliśmy razem przez tydzień? Coś takiego. Ale to dlatego że pokłóciłam się z Tomasem i jakoś tak wyszło.
-Ymm Violu ja wychodzę.
-Gdzie?
-Pójdę na spacer z dziećmi.
-To czekaj pójdziemy z tobą.
-No spoko. -wstaliśmy z kanapy i wyszliśmy z domu. Dzieci Federico miał na rękach. A ja przytuliłam się do Leona i tak sobie szliśmy. Z daleka zobaczyłam Gregga mam nadzieję że on nas nie. Jednak szybko do nas poszedł.
-O cześć!
-Cześć. - odpowiedzieliśmy równocześnie.
-Spacerek rodzinny?
-Tak, wiesz musimy iść dalej, bo tam na nas czekają. - powiedział Federico.
-No okej, to narka.
-Dzięki Fede. - wyszeptałam.
-Spoko siostra. Ej weźmie ktoś jedno z nich? Bo już trochę mi ciężko. - szybko podbiegłam do Federico żeby Leon nie był szybszy i wzięłam Martine na ręce.
-Mamy jakiś cel tej podróży? - spytał Fede.
-Plac zabawa. - odpowiedział Leon.
-O tak! - krzyknął Fede. Zaczęliśmy się śmiać.  Gdy doszliśmy chłopaki szybko pobiegli bawić się z dziećmi. Ja sobie siedziałam. Zauważyłam Tomasa.
-Tomas zaczekaj. - zawołałam do niego.
-O cześć Violetta. Co u Ciebie?
-Dobrze, przeprowadziłam czwórkę dzieci na plac zabawa. - pokazałam ręką na chłopaków i maluchy. Tomas zaczął się śmiać.
-Wiesz że Gregg wrócił?
-Tak przyjechał z hiszpanii.
-Z hiszpanii? Chyba raczej z psychiatryka.
-Jak to?
-Pamiętasz jak z nim byłaś jak się pokłóciliśmy?
-Tak..
-On później zaczął mi grozić i ogólnie, w szkole ogłosili że wyjechał, ale naprawę siedział tam. Radzę Ci na niego uważać, on może być cały czas w tobie zakochany. Lecę cześć.
-Pa.. - odpowiedziałam tylko. Bardzo mnie to zdziwiło, ale to dlatego tak nagle zniknął. Usiadłam na ławce i znowu patrzyłam jak się bawią. Lecz cały czas myślałam o tym co powiedział Tomas.
-Cześć Violu. - odwróciłam się, Gregg..
-Hej.. - usiadł obok mnie.
-Wiesz mam takie pytanie, co porabiasz jutro o 7?
-Nie mam żadnych planów.
-To może byśmy się spotkali?
-Gregg ja mam męża. - Gregg wstał i odszedł, lecz usłyszałam z jego ust.
-Jeszcze. - o co mu chodzi? Podeszła do mnie Martina. Wzięłam ją na kolana. Po chwili zasnęła. Pomachałam ręką do Leona żeby przyszedł.
-Leon wracamy do domu, dzieci są już zmęczone.
-Ale.. no dobra. Fede Jorge idziemy. - podszedł do nas Federico, który miał na rękach Jorge.
-Mały chyba zasnął.
-Spokojnie, właśnie wracamy do domu. - poszliśmy do domu. Federico poszedł z nami, bo Fran jeszcze po niego nie dzwoniła.


Jest nowa postać. Wymyślona. To Gregg, nazwiska nie pamiętam..

czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział XXII

                      Rozdział XXII
-Leon na ile jeszcze zostajemy w Madrycie?
-Jeszcze jutro. Pojutrze rano jedziemy do Barcelony. Na 3 dni.
-Nigdy nie byłam w Barcelonie.
-Ja też nie.
-Mam nadzieję że będzie fajnie.
-Też mam taką nadzieję. - pocałował mnie w policzek.
-Chodźmy gdzieś. Nie chce tu tak siedzieć.
-Ale gdzie?
-Nie wiem gdziekolwiek. Chodź. Niech Maxi zostanie z dziećmi. Proszę.
-Przepraszam ale zaraz mam wywiad.
-To chodźmy. - nie chce tu tak siedzieć. Maxi został z dziećmi a my poszliśmy na wywiad Leona.
-Cześć Leon.
-Cześć.
-Twoi fani chcą się o tobie czegoś dowiedzieć, mamy dla Ciebie kilka pytań. -Okej.
-Wiele osób uważa że jesteś liderem zespołu. Czy to prawda?
-Nie to nie prawda. Jesteśmy równo. Nie ma żadnego lidera. To że więcej śpiewam nie znaczy że jestem liderem.
-Tak, ale to Ty zawsze udzielasz wszystkich wywiadów i masz najwięcej fanów.
-Fani są zespołu, więc jak mogę mieć ich najwięcej?
-Dobrze, czas na pytania od publiczności.
-Leon ile już jesteś ze swoją dziewczyną?
-Jesteśmy już razem ponad dwa lata.
-Leon ile masz dzieci?
-Mam dwoje dzieci Martine i Jorge.
-Bliźniaki?
-Tak.
-Leon śliczny jesteś.
-Dzięki. - mina Leona była śmieszna gdy to usłyszał.
-Jest dziś z tobą twoja dziewczyna?
-Tak jest. Stoi za kulisami.
-Pokaz ją! - ludzie zaczęli krzyczeć. Leon do mnie poszedł.
-Leon ja nie chce tam iść..
-Oj Violuś.- Leon zarzucił mnie sobie na ramię i zaniósł tam.
-Piękna prawda? - spytał jak mnie postawił.
-Mam pytanie do Violetty, czy to prawda że byłaś w śpiączce?
-Tak.. to prawda.
-Ja też mam pytanie do Violetty. Czy to prawda że śpiewasz?
-Tak! Pięknie śpiewa, nawet dostała propozycje kontraktu lecz niestety przez pewne wydarzenia nie doszło do tego. - powiedział Leon.
-Oo, zaśpiewaj nam. - powiedziała prezenterka.
-Zaśpiewajcie razem!
-Violu zaśpiewasz?
-Leon..
-No chodź. Proszę.
-No dobra.. - poszłam za Leonem zaśpiewaliśmy Nuestro Camino.
-Wow, dziewczyno masz talent!
-Dziękuję. - powiedzIałam i poszłam znowu za kulisy. W końcu to przecież wywiad Leona.
-Leon masz śliczną dziewczyne.
-Wiem o tym. - wyszczerzył się Leon.
-Weźmiecie ślub?
-Tak, jak trasa się skończy. -wywiad trwał jeszcze trochę. Gdy się skończył Leon od razu do mnie podszedł.
-Idziemy?
-Idziemy. - złapał moją dłoń i skierowaliśmy się do wyjścia.
-Nie wracajmy jeszcze do hotelu. Przejdźmy się gdzieś. - przytuliłam się do Leona. Spacerowaliśmy około dwie godziny. Gdy wróciliśmy do hotelu poszłam od razu pod prysznic. Później włączyłam telwizor.
"Nowa gwiazda Leon Verdas udzielił dziś wywiadu podczas którego pokazał swoją narzeczoną. Zaśpiewali razem piosenka. Dziewczyna ma prawdziwy talent. Niektórzy twierdzą że chce się wybić na sławnym chłopaku. Czy go kocha?"
-Mam tego dość. Jak oni tak mogą. Jesteśmy razem ponad dwa lata a oni myślą że chce się na tobie wybić.
-Spokojnie Violuś.. - Leon mocno mnie do siebie przytulił.
-Jak mam być spokojna skoro ludzie myślą że albo Cię zdradziłam albo chce Cię wykorzystać?! - wyszłam z pokoju. Chciałam być sama. Szłam przed siebie, wpadłam na kogoś.
-Przepraszam. - powiedziałam i próbowałam odejść.
-Violetta poczekaj. - odwróciłam się i zobaczyłam Brodwaya -Wszystko w porządku?
-Nie. Nic nie jest w porządku.
-Co? Co się stało? Leon?
-Nie Leon. Wszyscy myślał że zdradziła Leona, albo chce go wykorzystać.
-Spokojnie. - Brodway mnie przytulił. Nagle zjawili się jacy ludzie zaczęli robić zdjęcia.
-Brodway o co chodzi?
-Nie wiem, chodźmy stąd. - wróciliśmy do hotelu. Poszłam do pokoju. Leon spał z dziećmi na jednym łóżku, tak słodko wyglądał. Podeszłam i pocałowałam go w policzek. Nie chciałam żeby się budził. -O Violetta, wróciłaś. - wstał i mnie pocałował.
-Tęskniłeś?
-Nawet nie wiesz jak bardzo. - pocałowałam go.
-Wiesz teraz nie mam ochoty nigdzie wychodzić wieczorem.
-Rozumiem, przecież możemy powiedzieć tu porozmawiać i no wiesz. - Leon śmiesznie poruszał brwiami.
-Leon dzieci..
-Zawsze coś musi być nie tak..
-Niestety. - pocałowałam go delikatnie i położyłam się na łóżku obok maluchów. Po chwili sama zasnęłam. Obudziłam się pod wieczór. Na stoliku leżała kartka.
"Wyszedłem z chłopakami na spacer, wziąłem dzieci ze sobą." Czyli zostałam sama. Włączyłam telwizor. Leciały jakieś wiadomości.
"Violetta Castillo narzeczona Leona Verdasa wokalisty zespołu NEXT. Bardzo dobrze sobie radzi w Showbiznesie. Widać że z muzykami zespołu jest w bardzo bliskich kontaktach. Plotki o zdradzie wydają się prawdzie. Dzisiaj złapaliśmy Violette przytuloną do członka zespołu Brodway'a. Co na to Leon?"
-Co? To jest jakieś chore. - wyszłam z hotelu. Szukałam Leona. Zadzwoniłam do niego, powiedział mi gdzie są. Zaczęłam iść w ich stronę.
-Tu jest! - odwróciłam się. Stała za mną grupa dziewczyn. -Co teraz powiesz? Hm? Wszyscy wiedzą jaka jesteś. Zdradzasz Leona wszyscy o tym wiedzą. Chcesz ich tylko wykorzystać. Klamliwa... -szybko odbiegłam stamtąd. Chciałam jak najszybciej znaleść Leona. Gdy go zobaczyłam pobiegłam i mocno się do niego przytuliłam.
-Violu co się stało?
-Ja już nie mogę tak Leon. Chce wrócić do domu.
-Spokojnie. Widziałem te wiadomości. Nie przejmuj się tym, najważniejsze jest to że my wiemy jak jest. Jutro jest koncert później stąd wyjeżdżamy, spokojnie. - Leon mnie pocałował.
-Kocham Cię.

Rozdział XXI.

                       Rozdział XXI
-To jest jej przyjaciel Maxi.
-Wiesz wokół twojej narzeczonej kręci się sporo chłopaków.
-No kto? Federico, Maxi, Diego czy Tomas? To są jej przyjaciele. Koniec wywiadu.
                            Leon
Postanowiłem zadzwonić do Violi.
-Cześć słońce.
-Cześć Violuś. Przyjedź do mnie. Nie daje rady bez Ciebie.
-Leon dasz radę.
-Nie, proszę przyjedź do mnie z dziećmi. -Poważnie to mówisz?
-Bardzo poważnie. Proszę.
-Wiesz moglibyśmy przyjechać.
-Dziękuję Violuś!
-To jutro będziemy. Do zobaczenia.
-Do zobaczenia, kocham Cię.
Tak się cieszę że Viola tu przyjedzie.
-Leon! - odwróciłem się. - Jesteśmy twoimi fankami, znaczy fankami zespołu, ale Ciebie lubimy najbardziej.
-Dzięki, to bardzo miłe.
-Możemy sobie zrobić z tobą zdjęcie?
-Pewnie. - zrobiłem sobie z nimi zdjęcie trochę pogadałem i poszedłem do hotelu.
-Siema Leon. - usłyszałem głos Maxiego -Siema.
-Widziałem wywiad. - zaczął się śmiać.
-Koleś nie wyrywaj mi dziewczyny. - zaczęliśmy się śmiać. -Ej Violetta z Martiną i Jorge przylatują do mnie.
-O to fajnie. - pogadałem jeszcze chwilę z Maxim i poszedłem do pokoju. Położyłem się spać bo był już późno.
Nie mogę się doczekać aż przeci Viola.
Obudził mnie rano telefon od Violi.
-Hej skarbie.
-Cześć. Za jakieś 30 minut będziemy.
-Okej to już jadę na lotnisko, kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
Byłem już na lotnisku. Czekam na Viole i dzieciaki. Wreszcie idą. Pobiegł do Violi a ona rzuciła mi się w ramiona.
-Tak tęskniłam. - powiedziała a ja ją pocałowałem.
-Cześć maluszki. - Przytuliłem Martine i Jorge tak za nimi tęskniłem. Odebraliśmy ich bagaże i pojechaliśmy do hotelu.
-Może pójdziemy na jakiś spacer?
-Pewnie chodźmy. - wyszliśmy z hotelu. Dzieci zasnęły w pokoju więc poprosiłem chłopaków żeby ich pilnowali. Spacerowaliśmy sobie spokojnie.
-Kocham Cię. - powiedziałem
-Ja też Cię bardzo kocham Leoś. - pocałowała mnie. Gdy przestaliśmy się całować wokół stali ludzie z aparatami.
-Leon wybaczyłeś Violettcie zdradę?
-Nie było żadnej zdrady. - odpowiedziała ze złością moja narzeczona.
-Violu chodźmy.
                          Violetta
Czego wszyscy twierdzą że zdradziłam Leona?
-Nie przejmuj się tym. -Pocieszał mnie mój ukochany i pocałował mnie w policzek.
-Leon! Możemy sobie zrobić z tobą zdjęcie?
-Pewnie.
-To ja wam zrobię. - zaproponowałam.
-Dziękuję. Leon jesteś naprawdę przystojny i masz cudowny głos.
-Bez przesady..
-I masz piękną dziewczyne.
-Z tym się zgadzam. - gdy dziewczyny już poszły szliśmy dalej.
-Mm Leoś masz fanki.
-Zazdrosna?
-A mam o co?
-Oczywiście że nie. Dobrze wiesz że jesteś dla mnie najważniejsza. - Leon wziął mnie na ręce.
-Leon postaw mnie!
-Nie! - zaśmiał się.
-Jak mnie postawisz dam Ci buziaka w policzek.
-Tylko policzek?
-Usta.
-Okej. - Leon mnie postawił a ja namiętnie pocałowałam go w usta. Przez ten miesiąc strasznie mi go brakowało.
-Dobra starczy. - powiedziałam. Poszliśmy dalej. -Leon robi się późno. Wracajmy do dzieci.
-Dobra, to chodź księżniczko. - znowu wziął mnie na ręce i zaczął biec.
-Leon bo coś sobie zrobisz!
-Masz rację! Chodź na barana.
-Oj Leon..
-Tak będzie szybciej. Nie daj się prosić.
-Skoczyłam Leonowie na barana i pobiegł do hotelu, dość szybko się tam znaleźliśmy. Weszliśmy do pokoju. To co zobaczyliśmy zdziwiło nas. Na jednym łóżku leżała Martina, na drugim Jorge, a na podłodze spał Brodway, Napo, Andreas, Maxi.
-Budzimy się! - krzyknął Leon.
-O już wrócili. - powiedział Maxi. - naprawdę fajne dzieciaki. Lubią się bawić. - chłopaki wyszli. Włączyłam laptopa. Weszłam na facebook'a. Miałam wiadomość od Fran. Wysłała mi jakiś link. Otworzyłam go.
"Młodzi zakochani bawią się w Madrycie"
Zaczęłam czytać dalej.
"Leon Verdas członek zespołu NEXT był dzisiaj na romantycznym spacerze ze swoją ukochaną Violetto Castillo. Jest to córka znanego inżyniera milionera Germana Castillo. Zakochani świetnie się bawili. Czule pocałunki, uściski. Czy Leon wybaczył zdradę czy może jednak nie było żadnej zdrady? Kto wie." Gdy to czytałam myślałam że się ugotuje ze złości. Jak mogli robić nam zdjęcia jak się całujemy.
-Leon chcesz coś zobaczyć?
-Co? - podałam mu laptopa.
-Bez przesady. Czego nas śledzili.. ale całkiem spoko wyglądam na tych zdjęciach.
-Haha, masz rację wyglądasz całkiem nieźle.
-Violuś.. a może? - Leon poszedł mi mnie pocałował.
-Dzieci. - powiedziałam i weszłam do łazienki.
-Leon ty śpisz z Jorge a ja z Martiną.
-Co? Ale..
-Przecież nie będą spać same na takim łóżku, pomyśl
-No dobra..- przebrałam dzieci a wtym czasie Leon poszedł wziąć prysznic. Leon wrócił i położyliśmy się spać.
-Dobranoc kochanie.
-Dobranoc. - odpowiedziałam. Obudziła mnie rano Martina która uderzyła mnie ręką. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienkin. Gdy wyszłam Leon już nie spał. Przebrał dzieci.
-Idziemy na śniadanie czy zamówić do pokoju?
-Zamów do pokoju. - Leon zamówił śniadanie. Po śniadaniu zaproponowałam spacer. Tym razem wzięliśmy ze sobą dzieci.
-A może gdzieś wieczorem wyjdziemy?
-A co z dziećmi?
-Chłopaki się nimi zajmą.
-To raczej dzieci zajęły się nimi. - Leon zaczął się śmiać.
-Masz rację, ale bardzo chce spędzić z tobą czas.
-Jeszcze o tym pomyśle.
-Mam dzisiaj wywiad o 15 pójdziesz ze mną? No chodź Violuś.. - pocałował mnie.
-No dobra.. - szliśmy dalej.
-Violetta. - odwróciłam się lecz nie zdążyłam zobaczyć kto to bo mnie przytulił. Szybko odeszłam. To był mój ojciec. Zapomniałam że mieszka w Madrycie.
-Leon chodźmy. - zaczęłam pchać wózek. Leon poszedł za mną. Na szczęście ojciec został.
-Wracajmy do hotelu.
-Dobrze Violuś. - przez niego straciłam ochotę na cokolwiek.

środa, 28 sierpnia 2013

                     Rozdział XX
*2 miesiące później.*
-Violu idę do pracy, pa. - Leon pocałował mnie w policzek i wyszedł.
-No to zostaliśmy sami. - powiedziałam do dzieci. -To co robimy? Spacer? - Wsadziłam dzieci do wózka i poszłam z nimi na spacer. Spacerowałam, aż wpadłam na jakiegoś chłopaka.
-Przepraszam nie zauważyłam Cię. - powiedziałam i chciałam odejść.
-Violetta? - spojrzałam na chłopaka.
-Tomas?
-Violetta! - krzyknął i mnie przytulił. -Tak dobrze Cię widzieć. Obudziłaś się!
-Ciebie też dobrze widzieć. Skąd wiesz że byłam w śpiączce?
-Od Fran, utrzymujemy kontakt.
-O to fajnie.
-A co to za maluszki? To wasze dzieci?
-Tak, Martina i Jorge.
-Bardzo podobne do Ciebie. Wiesz jak spałaś ja jakby pogodziłem się z Leonem. Jest naprawdę spoko. Mam nadzieję że jesteście szczęśliwi.
-Tak jesteśmy bardzo szczęśliwi. A co u Ciebie?
-Nie ma za bardzo co opowiadać. Zacząłem spotykać się z Natalią ze szkoły.
-O to fajnie! Ile już jesteście razem?
-Około 5 miesięcy.
-To gratulacje Tomas. Wiesz Nati chyba pracuje tam gdzie Leon, może się do nich przejdziemy?
-Nie mogę, przepraszam. Muszę już spadać, pa Violetto. - Tomas mnie przytulił i poszedł. Ja postanowiłam wrócić do domu. Doszłam w około 15 minut. Położyłam dzieci na kanapie. Poszłam do kuchni tam była Esmeralda.
-Dzień dobry.
-Cześć Violu. - naprawdę ją lubię jest bardzo miła.
-Jestem! - krzyknął Leon. - Violu mam dla Ciebie taką wiadomość.
-No mów Leon.
-Ja i chłopaki.. no wiesz po wydaniu płyty mamy trochę fanów i dostaliśmy propozycje pojechania w trasę.
-To świetnie, Leon! - przytuliłam się do niego.
-Tylko że ta trasa będzie po Europie i wyjeżdżamy już za tydzień.
-Co? Ale na ile?
-Na 5 miesięcy. Ja wiem że to długo i nie pojadę jeśli chcesz.
-Nie Leon jedź. To twoja szansa. - nie chce go tracić na tak długo ale to jego wielka szansa.
-Dziękuję! - Leon mnie pocałował.
-Nie ma za co. - nie miałam humoru żeby coś robić więc poszłam się położyć.
*tydzień później.*
-Kocham Cię. - powiedziałam i pocałowałam go. -będziemy tęsknić.
-Ja też będę za wami tęsknił. - Leon mnie pocałował, później pożegnał się z dziećmi.
-Leon musimy iść. - powiedział Maxi
-Kocham Cię. - powiedział i mnie pocałował. Czekałam aż odleci. Później wróciłam do domu. Położyłam dzieci spać, a sama wyszłam do Fran. Esmeralda z nimi została. Gdy byłam pod domem Fran weszłam bez pukania.
-Cześć. - powiedziałam i weszłam do salonu.
-Cześć Violu. - powiedziałam Francesca.
-Siema Violka! - krzyknął szeptem Federico pokazując na małą Viole która spała.
-Leon polecał?
-Tak..
-A kiedy dokładnie wraca?
-Za jakieś 5 miesięcy.
-Lipa. - powiedział Fede.
-Cicho bądź! - powiedziała Fran.
-No co? - Fran tylko na niego spojrzała.
-Nic.. - Federico poszedł na górę. Siedziałyśmy z Fran same i rozmawiałyśmy o wszystkim. Po 22 chciałam wracać do domu. Ale Federico uparł się że mnie odprowadzi.
-No dobra już, chodź.
-Jak się czujesz?
-Dobrze.
-Wiesz teraz jak Leon wyjechał,  to pamiętaj że my zawsze Ci pomożemy.
-Dziękuję. - przytuliłam go. Federico objął mnie ramieniem. Wyglądaliśmy jak para.
-Jesteś najlepszym bratem.
-Przecież wiem. - doszliśmy już do domu.
-Dziękuję Fede. - pożegnałam się z nim i weszłam do środka. Wszyscy już spali, więc ja też poszłam się położyć.
*Miesiąc później.*
-Tak Fran tęsknię za nim, ale to jest jego szansa. Nie mogę mu napisać żeby wrócił. - skończyłam rozmawiać z Fran przez telefon. Poszłam do salonu. Wyłączyłam telewizor.
-Oo patrzcie to wasz tatuś. - powiedzIałam do dzieci. Był jakiś wywiad na żywo.
"Więc Leonie, masz narzeczoną i dwójek dzieci prawda?
-Tak, mam piękna narzeczoną Violette i dwójek cudownych dzieci Martine i Jorge.
-A jak taka rozłąka wpłynęła na wasz związek.
-Jest ciężko nie widzieliśmy się miesiąc. Bardzo za nią tęsknię. Ale kocham ją bardzo i wiem że 5 miesięcy czy rok nic nie zmieni.
-Leonie, chcieliśmy pokazać Ci pewne zdjęcie. Myślimy że powinieneś o tym wiedzieć. Proszę popatrz.



Nowy rozdział :DD

Rozdział XIX

                     Rozdział XIX
*Tydzień później.*
Dzisiaj jadę do szpitala na rehabilitacje.
-Leon jedziemy?
-Tak już. - Leon wziął mnie na ręce i posadził w samochodzie. Dzieci zostały z Esmeraldą. Do szpitala dojechaliśmy szybko. Rehabilitacja trwała około 3 godzin. Byłam wykończona. Będę tu przyjeżdżała przez 2 miesiące, ale muszę jeśli chce chodzić. Wróciliśmy do domu na obiad. Zjadłam a później miałam ćwiczenia. Robię wszystko żeby znów chodzić. Można powiedzieć że uczę się z dziećmi.
                         Ludmila
Dzisiaj wracamy z miesiąca miodowego.
-Ludmi, słuchaj mnie. - powiedział Diego i machnął mi ręką przed twarzą.
-Przepraszam, ale myślałam o Violi.
-Przecież śpi. Więc nic się nie zmieniło.
-Wiem że śpi. Ale myślę o tym jakby to było gdyby się już obudziła.
-Nie wiadomo czy się obudzi. Chodź bo mamy już samolot. - podróż trwała około 5/6 godzin. Gdy byliśmy już na miejscu od razu pojechaliśmy do domu.
-Diego ja idę do Leona i Violi. Zadzwoniłam do drzwi.
-Proszę. - usłyszałam dobrze znany damski głos, kto to? Weszłam do środka. Zobaczyłam Viole siedząca na podłodze bawiącą się z dziećmi.
-Viola? Obudziłaś się? - nie czekałam na odpowiedź tylko szybko pobiegłam i ją przytuliłam. -Tak za tobą tęskniłam.
-Nikt Ci nie powiedział że już nie śpię?
-Nie. Byliśmy w podróży więc nie mieliśmy za bardzo z nikim kontaktu. Jejku tak się cieszę! - znowu przytuliłam Viole.
-Ludmila spokojnie, bo mnie udusisz.
-Przepraszam. Ale bardzo mi Cię brakowało.
                             Fran
Gdy wstałam wzięłam Viole i postanowiłam pójść odwiedzić Violette i Leona. Zapukałam do drzwi.
-Proszę. - usłyszałam głos Violi.
-Cześć Violu. - przywitałam się. - o Ludmila już wróciliście? - przytuliłam dziewczyny.
-Tak dzisiaj rano. I później postanowiłam dowiedzieć Leon, a tu Viola. Czego nikt mi nie powiedział?
-Zapomniałam przepraszam. Wiesz ta radość i ogólnie. Zapomniliśmy i jeszcze mała.
-No właśnie, pokaż mi ją. -Podałam Viole Ludmile. -  Oooooo jaka słodka.. !
                          Violetta
Dziewczyny chyba o mnie zapomniały. Ja w tym czasie bawiłam się z Martiną.
Nawet nie zauważyłam jak do domu wszedł Leon.
-Zgadnij kto to! - powiedział.
-Hmm, nie wiem? Federico?
-Nie.
-Maxi?
-Też nie.
-Diego?
-Leon, Leon!
-Przecież wiem. - odwróciłam się i pocałowałam go.
-Co tu tak sama siedzisz? - spytał Leon.
-Sama? - rozejrzałam się po pokoju. - Były tu dziewczyny i Martina i Jorge..
-Ale ich nie ma.
-Jak to? Gdzie są dzieci? - przestraszyłam się. -Leon poszukaj ich. Leon poszedł sprawdzić na górę. Po chwili zszedł.
-Ludmila i Fran położyły ich spać. - zaśmiał się Leon.
-Zabawne. - powiedziałam. - posadzisz mnie na łóżko?
-Pewnie. - Leon posadził mnie na łóżku. Po chwili przyszła Fran z Ludmi.
-Masz cudowne dzieci, są takie grzeczne. - zachwycała się Ludmila.
-Bez przesady, czasem dają popalić. - powodział Leon.
-Po tatusiu. - zaśmiałam się a dziewczyny razem ze mną.
-A piękne po mamusi. - Leon mnie pocałował.
-Siema! - krzyknął Fede wchodząc do środka. -Cześć Viola. - powiedział podszedł i mnie przytulił. Codziennie tu przychodzi. Wita się ze mną i mnie przytula. Jest innym, jakby to powiedzieć bardziej dorosły?
-O cześć maluszku, jaka jestem słodka, oj. -  Federico podszedł do małej Violi i wziął ją na ręce. -Tęskniłem za tobą, a Ty za mną tęskniłaś? - pocałował ją w czoło.
-O jaki dobry tata. - powiedzIałam.
-Skoro ja nigdy nie miałem dobrego taty to moje dzieci będą miały.
-Fede nie mów tak.
-Ale taka jest prawda. Cały czas się przeprowadziliśmy bo jego praca. Cały czas praca. Po śmierci mamy się taki zrobił. A po śmierci Siomna zrobił się jeszcze gorszy. Mówmy szczerze nigdy nie był dobrym ojcem. Tymi wszystkimi prezentami myślał że one nam go zastąpią? - z oczu popłynęła mi łza. Federico mocno mnie przytulił.
-Kocham Cię. - wyszeptałam.
-Ja też Cię bardzo kocham siostra.
-Czuje się zazdrosna. - powiedziała Fran.
-No chodź to Ciebie też przytule. - zażartowałam. Ale Fran i tak do mnie podeszła a ja ją mocno przytuliłam. Siedzieliśmy sobie i któreś z dzieci zaczęło płakać. Leon szybko poszedł an górę po chwili wrócił z zapłakanym Jorge.
-Daj mi go powiedziałam. - Leon podał mi malucha. - Co się stało? No, mały. Nie płacz już. - zrobiłam śmieszna minę. Mały zaczął się śmiać. -Już dobrze. - powiedziałam i zrobiłam dzióbek do małego. A on zrobił coś czego się nie spodziewałam. Pocałował mnie. Wszyscy zaczęli się śmiać. A ja mocno przytuliłam Jorge. -Kocham Cię. - powiedziałam.

Rozdział XVIII

                   Rozdział XVIII
Zeszłyśmy na dół. Zaczęła się rozmowa na temat Violi.
-Nie chce tego mówić, ale lekarze nie wierzą że ona się obudzi. Myślę że najlepsze wyjście to odłączenie jej i skończenie tego. - powiedział tata Violetty.
-Nie. Nie pozwole na to! - krzyknął Leon. - ona się obudzi. - poszedł na górę pewne do Violi.
-Ty chyba nic nie rozumiesz. - powiedział Fede do ojca. -Chodz Fran idziemy do domu. - Fede pociągnął mnie za rękę i ruszyliśmy do domu.
*20 minut później.*
-Brakuje mi jej. - powiedział Federico gdy leżeliśmy w łóżku.
-Mi też.
-Brakuje jej radości do życia, wszystkiego. Jesteśmy rodzeństwem i często się kłóciliśmy, ale bardzo ją kocham. - z oczy Fede popłynęła łza.
-Mi też jej bardzo brakuje. Chciałbym z nią porozmawiać. Ale Leon ma najgorzej. -Tak wiem. A ojciec nic nie rozumie. To jego córka, a on chce żeby umarła? Ona się obudzi. - nic nie odpowiedziałam poszliśmy spać.
                            Leon
-Nigdy nie pozwolę nikomu Cię skrzywdzić. Ty się obudzisz ja w to wierzę. - łzy leciały mi z oczu. - proszę Cię. Chciałbym żebyś ze mną rozmawiała. Chciałbym widzieć jak bawisz się z naszymi dziećmi. Chciałbym zobaczyć twój piękny uśmiech którego tak mi brakuje. Chciałbym spojrzeć w twoje piękne oczy. Usłyszeć twój cudowny śmiech. - płakałem jak małe dziecko. Poszedłem spać.
*4 miesiące później.*
-Cześć kochanie. Wiesz Fran wczoraj urodziła córkę. Nazywa się Violetta. To był pomysł Federico bardzo mu Ciebie brakuje. Zresztą jak wszystkim. Martina i Jorge już mówią i trochę chodzą. Chciałbym żebyś to zobaczyła. Pogodziłem się z rodzicami.
                           Violetta
Usłyszałam głos Leona. Mówił coś. Co? Dzieci już chodzą i mówią? Przecież dopiero wczoraj się urodziły. O co chodzi? Próbowałam odtworzyć oczy, lecz tylko trochę się udało.
-Leon.. - wyszeptałam ledwo słyszalnie. Ale nie miałam siły na to żeby mówić głośniej.
-Violu! Obudziłaś się! - Leon kogoś zawołał do pokoju weszła jakaś kobieta. W ogóle to co ja robię w domu?
-Budzi się. W ciągu najbliższych 15 minut będzie przytomna. Nie mogłam się ruszać.
-Violu nawet nie wiesz jak za tobą tęskniłem. - pocałował mnie. Nie miałam nawet siły odwzajemnić pocałunku.
-Zadzwonię do Fran i jej powiem. Fran obudziła się! - Leon krzyknął. Z chwili na chwilę czułam się coraz lepiej.
-Leon.. ile ja spałam? - spytałam już głośniej.
-Spałaś rok 4 miesiące 2 dni.
-Violetta! -  usłyszałm głos Fede. - tęskniłem za tobą. - podszedł i mnie przytulił. Leon podniósł mi oparcie na głowę pilotem i teraz siedzialam. Podeszła do mnie Fran w oczach miała łzy tak samo jak Leon.
-Tak mi Cię brakowało. - powiedział. Mocno mnie przytuliła.
-Leon chciałbym zobaczyć dzieci.
-Oczywiście już po nie idę. - po chwili Leon wszedł z dwójką dzieci. Byli już tacy duzi. Łzy leciały mi z oczu. Mocno przytuliłam Martine i Jorge.
-Mama - powiedział Jorge. Rozpłakałam się. Znowu mocno go przytuliłam.
-Violu ja nagrałem dużo rzeczy żebyś mogła zobaczyć. - powiedział Leon.
-Dziękuję. - zaczęli mi opowiadać o tym co się wydarzyło zaczął Federico.
-Pokłóciłem się z ojcem. On chciał Cię odłączyć. Nie zgodziliśmy się na to. Później jeszcze jedna kłótnia. Powiedział że ma dość. Wyjechał do Madrytu. Powiedział też że nie wierzy że kiedykolwiek się obudzisz. Jeśli chcesz to zadzwoń do niego.
-Nie chce. Dla niego i tak już nie powinnam żyć. - powiedziałam sucho. Później Fran powiedziała że urodziło im się dziecko i że nazywa się Violetta. To takie słodkie. A najbardziej zdziwiło mnie to że to był pomysł Federico. Powiedzieli że Ludmila i Diego są po ślubie. Chcieli czekać na mnie, ale Leon powiedział im że nie chciałabym tego. Miał rację. A teraz są na miesiącu miodowym.
-Leon a co z naszym ślubem?
-Weźmiemy go kiedy tylko będziesz chciała. - powiedział po czym mnie pocałował. Wziął ode mnie Martine i posadził sobie na kolana. A u mnie siedział, znaczy już spał Jorge. Fran i Federico później poszli do siebie. Postanowiłam zadzwonić do ojca.
-Halo?
-Cześć tu Violetta. Chciałbym Ci podziękować za próbę odłączenia mnie. Federico miał rację, nie ma po co dzwonić. Dobranoc.
-Obudziłaś się?
-Zdziwiony? A no tak dla Ciebie pewnie i tak już nie żyje. Cześć. - rozłączyłam się. Przytuliłam Jorge który właśnie się obudził.
-Kocham Cię. - powiedziałam.
-Kocham Cię. - powtórzył za mną.
-Oo.. jesteś dla mnie bardzo ważny. - pocałowałam go w czoło. Po chwili przyszedł Leon z jakimś jedzeniem. Podał mi je i chciał zabrać Jorge.
-Daj go bo widać że jest zmęczony.
-Dobranoc skarbie. - powiedziałam i pocałowałam maluszka. Gdy Leon dał mi jakieś kanapki zjadłam jedną. Nie chciałam więcej. Leon wyszedł położyć Jorge spać. Zostałam sama. Odkryłam kołdre. Byłam strasznie chuda. Mój brzuch. Było widać żebra. A moje włosy bardzo urosły.
-Nie martw się, jesteś piękna jak zawsze. - powiedział Leon.
-Leon chciałbym spać w naszej sypialni.
-Okej to zaniosę Cię tam.
-Nie ja sama pójdę.
-Violu lekarze mówili że będziesz musiała się od nowa uczyć chodzi. Zbyt długo tego nie robiłaś.
-Co?
-Przykro mi. - powiedział Leon i wziął mnie na ręce.
-Jesteś bardzo lekka. Ostatnio jak robili Ci badania ważyłaś 28 teraz pewne ważysz około 22 kilo. - przeraziło mnie to co powiedział Leon. Zaniósł mnie do łóżka, a ja od razu zasnęłam. Obudziłam się rano, Leona już nie było. Nie wiedziałam co robić. Do pokoju weszła jakaś kobieta.
-Dzień dobry nazywam się Sara i jestem pani pielęgniarką.
-Dzień dobry. A ja jestem Violetta..
-Wiem kim pani jest, zajmuje się panią od ponad roku. - wydawała się być bardzo miła. Była starszą kobietą około 45/50 lat. -To w co pani chce się dzisiaj ubrać? - spytała. Wybrałam strój.
-Da pani radę sama czy pomoc?
-Dam radę. - usmiechnęłam się. Pielęgniarka wyszła. Najgorzej było założyć spodenki. Kiedyś były idealne a teraz są sporo za duże.
-Cześć kochanie. - do pokoju wszedł Leon z kwiatami. Podszedł do mnie i mnie pocałował. - Wiesz w domu mamy wózek, stoi już kilka miesięcy. To na wypadek jakbyś się właśnie obudziła. Będziesz mogła poruszać się po domu.
-Dziękuję. - powiedziałam i pocałowałam chłopaka. - to pójdziesz po niego? - Leon wyszedł i po chwili wrócił z wózkiem. Posadził mnie na nim.
-Dziękuję. - powiedziałam i pojechałam do pokoju dzieci. Nie było ich tam.
-Leon gdzie są dzieci?
-W salonie. Zaraz Cię tam zaniosę. - przyszedł Leon i zabrał mnie na dół posadził mnie na podłogę.
-Hej maluchy. - powiedziałam z uśmiechem. Podeszła do mnie Martina.
-Ale jesteś śliczna. - powiedziałam i przytuliłam małą. - Kocham Cię bardzo. - pocałowałam ją w czoło. Podszedł do nas Jorge go też mocno do siebie przytuliłam.
-Joge - powiedziała Martina, słodko to brzmiało. Nie potrafiła wypowiedzieć r. Bolało mnie to że przespałam rok życia moich dzieci. Po schodach zszedł Leon. Miał jakieś pudło na rękach.
-Masz ochotę zobaczyć jak nasze dzieci rosną? - kiwnęłam tylko głową na tak. -Najpierw filmy czy zdjęcia?
-Filmy. - Leon pokazywał jak dzieci są malutkie. Jak zaczynają chodzić. Jak zaczynają mówić. Łzy napływały mi do oczu. Podeszła do mnie Martina. Przytuliłam małą do siebie. Siedzialam mi na kolanach.

Nowy. Viola już nie śpi. Ale jeszcze nie będzie dobrze.. czytajcie. :))

wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział XVII

                     Rozdział XVII
-Leon co się stało?
-Podczas porodu był problem. Ledwo przeżyłaś. - powiedział i pocałował mnie. -Kocham Cię. - wyszeptałam. Po chwili do sali wszedł tata.
-Cześć córciu. To gdzie są moje piękne wnuki?
-Ja pana zaprowadze i przyniesiemy je tu żeby Violetta mogła zobaczyć.
-A to ty jeszcze nie widziałaś?
-Tato to długa historia. Idź z Leonem. - tak się cieszę że zaraz zobaczę moje małe dzieci. Po chwili wrócili.
-Ale jestem mała. - tata chyba zauroczył się Martiną. Leon podał mi Jorge. Był taki malutki i taki delikatny.
-Leon kiedy wrócimy do domu? - spytałam chłopaka.
-Nie wiem. Poczekaj zaraz zapytam lekarza. -Możesz wyjść nawet dzisiaj jeśli czujesz się już dobrze.
-To genialnie. Pomóż mi wstać i możemy jechać z maluchami do domu.
-Ale one muszą zostań do jutra na kontrolę, więc ty może też zostań do jutra i wrócimy wszyscy do domu.
-Tak to dobry pomysł. - zaczęłam bawić się z malutkim Jorge, a tata po chwili dał mi jeszcze Martine, byli do siebie bardzo podobni. Nigdy bym nie pomyślała że przed 20 będę miała dwójkę dzieci, albo narzeczonego. Teraz jeszcze około 6 miesięcy i będę mogła pracować. You-mix zaproponował mi nagranie płyty. Bardzo się z tego cieszę.
-Halo, Violu jesteś tam?
-Tak, przepraszam tato coś mowiles?
-Pytałem, ale Leon już mi odpowiedział.
-A o co pytałeś?
-Już nieważne kochanie. Muszę już wracać do domu. Trzymaj się. - pocałował mnie w policzek i wyszedł.
-Violu muszę już zanieść dzieci.
-To ja Ci pomogę. - Dałam Leonowi Martine a sama wzięłam Jorge. Było mi ciężko iść. Leon to zauważył i zabrał malucha ode mnie. Wyglądał śmiesznie z nimi. Zostawiliśmy ich i poszliśmy do mojej sali.
-Leon ja chce do domu. Nie chce tu siedzieć. - wstałam i podeszłam do okna. Nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno.
                           Leon
Violetta podeszła do okna. Nagle upadła na ziemię.
-Violetta! - szybko do niej podbiegłem. Podniosłem ją i położyłem na łóżku. Pobiegłem po lekarza. Po chwili byliśmy już w sali. Zaczął badać Viole.
-Co jej jest?
-Nie jestem pewien. Będzie musiała zostać w szpitalu. Trzeba będzie zrobić dużo badań. - powiedział lekarz po czym wyszedł.
-A było już tak dobrze. - powiedziałem. Siedziałem tam całą noc. Rano przyszła Fran i dała mi ubrania żebym się przebrał.
-Dziękuję. - powiedziałem cicho po czym poszedłem się przebrać. Fran z Fede zabrali dzieci do naszego domu i z nimi tam siedzieli. Viola spala cały czas. Była w śpiączce. O 17 pojechałem do domu. Zjadłem obiad który przygotowała Francesca. I znowu pojechałem do Violi. Siedziałem tam do północy a później wróciłem do domu.
*5 miesięcy później.*
Poszedłem do pracy. Gosposia została z dziećmi. Po pracy jak codzień wróciłem do domu. Siedziałem i rozmawiałem z Violą. Śpi już 5 miesięcy. Lekarze nie wiedzą czy się wybudzi. Dzieci szybko rosną. Chciałbym żeby Viola to wszystko mogła zobaczyć. Dlatego robię dużo zdjęć i nagrywam dla niej filmik. W domu jest około 2 miesiąc. Ma własną pielęgniarkę. Chciałbym żeby się wybudziła.
-Tęsknię za tobą. Niby tu jesteś ale jest tak jakby Cię nie było. Martina mi bardzo Ciebie przypomina. Jorge tak samo. Kocham Cię. Dzisiaj miał być nasz ślub. Nie martw się odbędzie się gdy się tylko obudzisz. Kocham Cię Violu.- pocałowałem ją i poszedłem na dół bawiłem się z maluchami. W domu jest pełno ludzi, cały czas ktoś przychodzi. Fran, Fede, tata Violi, Ludmila i Diego. Jest jeszcze gosposia i pielęgniarka. Czyli w domu jest pełno ludzi. Ale nie ma tej najważniejszej osoby. Dzieci były zmęczone więc położyłem je spać. Esmeralda mi pomogła, ona poszła z Jorge a ja położyłem Martine.
-Jesteś piękna jak twoja mama. - pocałowałem małą w policzek. Zaśpiewałem jej kołysankę i szybko usnęła. Poszedłem sam się położyć.
*7 miesięcy później.*
Dziś maluchy kończą rok. Viola dalej śpi. Tęsknię za nią. Zaraz zwariuję. Fran jest w ciąży.
-Cześć Violu. Dziś są urodziny naszych dzieci. Ich pierwszy rok. A także rok od czasu gdy śpisz. Tęsknię za twoim pięknym głosem. Dzieciom brakuje matki. Kocham Cię. - pocałowałem ją i zeszłem na dół było tam sporo osób przyszli na urodziny Jorge i Maritny. 
Po 19 Fran z Ludmilą poszły położyć dzieci spać. Powiedziały też że zajrzał do Violi.
                             Fran
Gdy dzieci zasnęły poszłyśmy do Violi. To już rok jak śpi. Gdy weszłyśmy zobaczyłyśmy drobną wychudzoną dziewczynę. Jej twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Była blada. Zaczęłam do niej mówić.
-Hej Violu, tu ja Fran. Tęsknimy za tobą. Masz cudowne dzieci. I wiesz ja też jestem w ciąży. A Ludmila zaręczyła się z Diego. Tylko czekają aż się obudzisz. Brakuje mi naszych rozmów. - łzy zaczęły mi spływać z oczu. - Wiem że mogę tu przyjść i mówić do Ciebie, ale to przecież nie to samo. A Leon bardzo się zmienił. Wiesz dostał propozycje nagrania płyty i wyjazdu w trasę ale odmówił bo nie chciał Cię tu zostawić. A ja i Fede przeprowadziliśmy się. Teraz mieszkamy na waszym osiedlu. Pomagamy Leonowi. Wszyscy bardzo za tobą tęsknią. Wszystko się zmieniło, masz już prawie 22 lata. - płakałam Ludmila mnie przytuliła.
-Dziękuję. - powiedziałam. - Violu ja już pójdę. Ale obiecuje że będę przychodziła częściej.

I jest nowy rozdział. Trochę się dzieje. ;))

Rozdział XVI cz2

                 Rozdział XVI. cz2
-Leon co z Violettą?! - zaczęłam krzyczeć. Łzy leciały mi z oczu.
-Ona urodziła, ale jest w ciężkim stanie. Nie wiadomo czy z tego wyjdzie. - chłopak zaczął płakać.
-Leon będzie dobrze. Można do niej pójść?
-Nie.
-A co z dziećmi?
-Są zdrowe..
-Leon powinieneś teraz pójść zobaczyć dzieci. Pójdę z tobą. -Powiedziałam. Chłopak wstał i poszliśmy.
                        Federico
Muszę zadzwonić do taty i powiedzieć mu o Violi.
-Halo, Federico?
-Cześć tato.
-Coś się stało?
-Tak, Viola ona urodziła..
-To wspanie! Zaraz tam będę!
-Nie tato czekaj.. ! - rozłączył się, z jednej strony lepiej jeśli przyjedzie i wszystkiego się dowie. Z sali z której wcześniej wyszedł Leon, wyszedł jakiś lekarz.
-Przepraszam.. chciałbym zapytać co z pacjentką Violettą Castillo.
-A kim pan jest?
-Jestem jej bratem.
-W takim razie. Pacjentka jest stabilna. Lecz po operacji zapadła w śpiączke. Nie wiadomo kiedy się wybudzi. Może to nastąpić w każdej chwili. A wybudzanie może jej zaszkodzić.
-Dziękuję. - powiedziałem po czym poszedłem do Leona i Fran. Leon trzymał w rękach jedno z dzieci.
-Leon! Z Violą już lepiej. Jest w śpiączce, ale przeżyje. Chyba możesz do niej iść. - chłopak od razu do niej pobiegł.
                            Leon
Po tym co powiedział mi Fede od razu poszedłem do Violi. Wszedłem do środka. Jej twarz była taka spokojna.
-Violu.. tak się cieszę że nic Ci nie jest. Wiesz nasze dzieci są naprawdę piękne. Sama niedługo zobaczysz jak się już obudzisz. Kocham Cię. Będę cały czas przy tobie aż się nie obudzisz później też będę przy tobie. Już na zawsze. Wychowamy razem nasze dzieci. - złapałem jej rękę. - będziemy szczęśliwą rodziną.
                          Violetta
-Leon! - zaczęłam krzyczeć. Nie słyszał mnie. Stałam i obok i patrzyłam jak ze mną rozmawia. W nego oczach było widać strach i ból. Chciałam coś zrobić, przytulić go. Cokolwiek. Co chwilę powtarzał że mnie kocha że będzie dobrze.
-Violu.. nie wiesz jak się o Ciebie bałem. Bez Ciebie moje życie nie miałoby sensu. Kocham Cię. - łzy napłynęły mi do oczu. Nie mogłam nic zrobić wszystko widziałam z boku. Do sali weszła Fran i Fede. Na rękach mieli dzieci. To Jorge i Martina. Byli piękni i tacy mali. Nie mogłam ich przytulić ucałowałć nic.
-Violu poznaj swoje dzieci. - powiedział Leon. Fran podała mu jedno. To chyba była Martina. Była śliczna. A Jorge mały przystojniak. Podobny do Leona. Nagle przestałam cokolwiek widzieć. Nie mogłam się ruszyć. Czułam jakbym leżała. Leon trzymał moją dłoń. Próbowałam ją scisnąć.
-Violu słyszysz mnie? - spytał Leon. Próbowałam jeszcze raz scisnąć jego dłoń. Udało się ale bardzo delikatnie.
-Fran idź po lekarza! - krzyknął Leon.
-O co chodzi?
-Ona ścisnęła moją dłoń.
-Niemożliwe. Niech pan się odsunię. - lekarz dotknął moją dłoń. Ścisnęłam ją.
-Budzi się. - powiedział lekarz. - w ciągu 15 minut powinna się wybudzić. - powiedział lekarz. Próbowałam otworzyć oczy, cokolwiek. Udało się. Otworzyłam delikatnie oczy. Nade mną stał Leon.
-Violu kochanie. - powiedział i mnie przytulił.

Baliście się?

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział XVI. cz1

                    Rozdział XVI cz1
*Cztery miesiące później.*
-Leoś..
-Tak?
-Przynieś mi czekoladę.
-Już Violuś. - cały czas latam i usługuje Violi.  Dobrze że został tylko miesiąc do porodu..
-Leon gdzie moja czekolada?
-Już niosę..
-Albo nie! Wolę lody.. albo chce placki ziemniaczane.
-Dobra, to co wreszcie chcesz? - proszę tylko nie placki..
-Chce jabłko i czekoladę.
-Dobrze już niosę.
-Dziękuję. - powiedziała i pocałowała mnie w usta.
Proszę. - oddałem pocałunek.
-Leoś..
-Co znowu?
-Nic chciałam po prostu powiedzieć że Cię kocham.
-Przepraszam Violuś, ja też Cię kocham. - Przytuliłem dziewczynę do siebie. Siedzieliśmy tak wtuleni w siebie aż ktoś zadzwonił do drzwi.
-Otwarte! -krzyknąłem.
-Siema! - krzyknął i wszedł do środka Federico.
-Hej. - odpowiedziała Violetta. Weszli do środka.
-Jak się czujesz Violu? - spytała Fran.
-Dobrze, czekam aż te dwa szkraby wreszcie wyjdą.
-A na kiedy masz termin?
-Na 16 kwietnia.
-To jeszcze miesiąc.
-I 6 dni. - dodałem.
-Chce być chrzestnym! - jak zawsze krzyknął Fede.
-Oboje będziecie. Fede będzie chrzestnym Martiny, a Diego Jorge.
Fran Jorge, a Ludmila Martiny.
-Ładne imiona im wybraliście. - powiedziała Fran.
-E tam. Federico to jest coś. Ale te też są ładne.. - Viola spojrzała na niego ze złością. Fede się przestraszył. - Proszę nie bij! - powodział szybko. Violetta zaczęła się śmiać, a my razem z nią.
-Violka! - krzyknął Fede.
-Fedek! - odkrzyknęła. Z Fran ledwo wytrzymaliśmy ze śmiechu.
-Leoś! - nagle krzyknął Fede.
-Franka! - krzyknęła Viola.
-Widać że jesteście rodzeństwem. - powiedziała Fran.
-Macie ochotę na kawę herbatę? - spytała Viola.
-Nie dzięki. - powiedział Fede.
-Leon zrobi. - dodała Viola.
-A to bardzo chętnie.
-A Ty Fran?
-Ja wolałabym jakiś sok.
-Ja też. - powiedział Viola, poszedłem do kuchni zrobić herbatę i wziąć sok.
-Leoś kochanie przynieś mi jeszcze ciastka i czekoladę. - wziąłem wszystko i poszedłem do salonu gdzie wszyscy siedzieli.
-Proszę, księżniczko. - Niech ona urodzi! -Aa Leon.. boli mnie brzuch, chyba wody mi odeszły. Szybko musimy jechać do szpitala!
-Serio? Przecież żartowałem. - powiedziałem sam do siebie.
-Leon!
-Już idę! - szybko pobiegłem do Violi i zaprowadziłem ją do samochodu. Pędziłem do szpitala. Po 10 minutach byliśmy na miejscu. Zabrali Viole na porodówke. Były jakieś problemy. Musiałem wyjść z sali. Co jak coś jej się stanie?! Nie wybacze sobie tego. Po chwili przyszedł lekarz.
Poszedłem na korytarz Siedzialam tam Fran z Fede.
                            Fran
Pojechaliśmy z Fede do szpitala. Nagle z sali wyszedł Leon, płakał.
-Leon co się stało?!
-Viola.. ona..

                    Rozdział XV
Wstałam po 11. Leona już nie było. W kuchni była kartka
'Idę do pracy. Pamiętaj że o 12 przyjadą z meblami. Będę po 17. Kocham Cię, Leon."
Poszłam się ubrać. Później czekałam w salonie aż przyjadą. Po 12 już byli. Zaprowadziłam ich do pokoi. Trzech do jednego i trzech do drugiego. Siedziałam w salonie, aż ktoś zadzwonił do drzwi.
-Cześć Violu.
-Cześć Ludmila. Wchodz.
-A co u was tak głośno?
-Robią pokoje dla dzieci.
-Dla dzieci? Adoptujecie dziecko?
-Nie. Okazało się że to będą bliźniaki.
-To gratulacje! A znacie już płeć?
-Chłopiec i dziewczynka.
-To świetnie. - Ludmila mnie przytuliłam. -Jakbyś widziała reakcje Leona.
-Co zrobił? - spytała zaciekawiona.
-Najpierw nic. W ogóle się nie chciał odzywać. A później jak się zaczął cieszyć, krzyczał skakał. Po prostu jak małe dziecko. - Ludmila zaczęła się śmiać.
-I jak Ty dasz sobie radę z trójka dzieci?
-Haha, jakoś będę musiała. Z jednym daje radę to może i z trójka dam. - rozmawiałyśmy tak aż przyszedł Leon.
-Cześć słonko, cześć Mer.
-Mer?
-Myślałam że już tego nie pamiętasz.
-Pamiętam. - zaczęli się oboje śmiać.
-A może mi ktoś powiedzieć o co Chodzi?
-No więc, Mer jest od imienia Mercedes. Kiedyś mój tata zawsze się mylił i mówił do niej Mercedes. Więc ja też zacząłem tak mówić i stąd jest Mer.
-Dokładnie. - powiedziała Ludmila. Leon się do nas dosiadł. Rozmawialiśmy o wszystkim.
-A Leoś jak tam w pracy, dalej nagrywasz z tym zespołem?
-Co z jakim zespołem?
-To ona nie wie.
-Nie.. to miała być niespodzianka. - spojrzałam zła na Leona. -Spokojnie zaraz Ci wszystko wyjaśnie. No więc ja, Maxi, Andres, Brodway i Napo założyliśmy zespół. Teraz nagrywamy piosenki..
-A czemu to przede mną ukrywałeś?
-Po prostu nie chciałem żebyś była rozczarowana jakby coś nie wyszło, przepraszam Violu. - nic nie powiedziałam tylko go przytuliłam.
-Wiecie, ja już będę spadać do zobaczenia Violu i Leoś
-Pa. - powiedziałam. Ludmila wyszła. Po chwili zeszli panowie i powiedzieli że pokoje są gotowe. Napierw poszliśmy zobaczyć pokój dziewczynki.

Był piękny. Dokładnie tak go sobie wyobrażałam. Później poszliśmy zobaczyć pokój dla chłopca. Byłam bardzo ciekawa ponieważ Leon nie chciał mi nic powiedzieć. Gdy weszłam zobaczyłam piękny pokój.

Był cudowny. Leon naprawdę się postarał.
-Leon jest cudowny!
-Miałem nadzieję że Ci się spodoba. - usmiechnął się do mnie. Pokoje były piękne.
-To teraz trzeba myśleć nad imionami. -powiedział Leon.
-Chodźmy do salonu tam pomyślimy. - pociągnęłam go za rękę.
-Wiesz ja nie mam pomyślu za bardzo. Może Samuel?
-Nie nie podoba mi się.. a dla dziewczynki może Carmela?
-Nie.. nie mam żadnych pomysłów.. może Jorge?
-Tak to naprawdę ładne. Czyli co, chłopak Jorge a dziewczynka?
-Nina, Rita, Sara, Martina?
-Ej Martina jest ładne.
-Tak masz rację, czyli Martina i Jorge?
-Chyba tak, przecież mamy jeszcze dużo czasu to możemy w każdej chwili zmienić.
Przepraszam że zdjęcia są na dole, ale mam mały problem z komputerem, więc dodaję z telefonu.

Rozdział XIV

                       Rozdział XIV
*Miesiąc później.*
Dzisiaj idę do lekarza. Leon uparł się i idzie ze mną.
-Jestem pewny że to chłopiec!
-A ja nie. Sama nie wiem. - szybko dojechaliśmy na miejsce. Weszliśmy do środka. Usiadłam i czekałam na swoją kolej.
-Panna Castillo. - wstałaliśmy i weszliśmy do gabinetu.
-Proszę usiąść. - usiadłam. Doktor zaczął coś robić.
-I jaka płeć? - spytał Leon.
-Jedno to chłopiec.. a
-Jedno? To ile ich jest?
-Jest pani w ciąży z bliźniakami, nie wiedziała pani?
-Nie..
-A u drugie to dziewczynka, ale nie mam pewności co do drugiego. Słabo widać. - byłam zdziwiona. Dwoje dzieci? Czy damy sobie radę? Leon siedział i się nie odzywał. Co było bardzo dziwne. - Dobrze dziękuję. To wszystko, dowodzenia.
-Dowodzenia. - powiedziałam i wyszliśmy. Leon cały czas się nie odzywał. Wróciliśmy do domu.
-Leon wszystko w porządku?
-Tak.. będę ojcem dwójki dzieci. Chłopca i dziewczynki.. bliźniaki... - zaczął coś bredzić. Oboje się tego nie spodziewaliśmy.
-Leon, przecież damy radę. I będziesz miał syna. A tak bardzo go chciałeś.
-Wiem. Będę ojcem dwójki dzieci! - zaczął się cieszyć tak samo jak wtedy gdy dowiedział się że będzie ojcem.
-To teraz możemy już urządzić pokoje! Ja zrobię dla chłopaka a Ty dla dziewczynki! I możemy już myśleć nad imionami!
-Spokojnie Leon, z pokojami to dobry pomysł. Dziewczynka będzie miała cudowny pokój. - rozmarzyłam się.
-To na co czekamy? Jedźmy do sklepu meblowego! - krzyknął Leon i pociągnął mnie za rękę do samochodu. Sklep był naprawdę wielki. Zamówiłam piękne meble były w kolorze białym, a farby na ścianę były różowe. W mojej wyobraźni wyglądał cudownie. Spotkałam się z Leonem przy wyjściu, nie chciał powiedzieć mi co kupił. Więc ja też nic mu nie powiedziałam. Ekipa ma przyjechać jutro i urządzić pokoje. Ale musieliśmy wynieść wszystkie rzeczy z nich. Gdy byliśmy w domu Leon zadzwonił do Andresa i Diego żeby mu pomogli. Chłopaki przyszli po około 20 minutach. Zaczęli wszystko wynosić do piwnicy. Zajęło im to kilka godzin. Chciałam przygotować dla nich kolację, ale niestety nie wyszło. Więc postanowiłam zamówić pizze.
-Skończyliśmy! - krzyknął Leon.
-To teraz chodźcie jeść.
-Jeśli Ty gotowałaś to ja nie próbuje pierwszy. - zaśmiał się Diego.
-Haha, zamówiłam pizze.
-To idę. - szybko przyszli do kuchni i zaczęli jeść. Ja w tym czasie poszłam się wykąpać. Zeszłam na dół, chłopaków już nie było.
-Leoś chodź spać.
-Już idę słońce. - poszłam na górę a Leon za mną. -Violuś.. a może.. - pocałował mnie.
-Nie Leon, nie dzisiaj.
-No Violuś..
-Nie Leoś. - podszedł i mnie pocałował. - nie dzisiaj.
-No dobra. - poszedł do łazienki i po chwili wrócił. Położył się bez słowa.
                          Leon
Jeśli dobrze pójdzie to zaraz Violka będzie miała chęć.
-Leoś..
-Hm?
-Wiesz jednak może byśmy..
-No wiesz, nie dzisiaj. - odwróciłem się. Wstała i usiadła obok mnie na łóżku.
-Leoś.. - pocałowała mnie w usta. Ale oderwałem się od niej.
-Nie dzisiaj. - powiedziałem i odwróciłem się znowu. Viola gdzieś poszła. Kurde pewnie zrezygnowała. Poszedłem jej poszukać. Była w łazience siedziała w wannie wszedłem do środka.
-Leon.. co Ty tu robisz?
-Przyszedłem.. - do głowy przyszedł mi pewien pomysł, zająłem koszulkę i spodenki i wszedłem do wanny. Dobrze że była duża.
-Leon co Ty wyprawiasz? Wyłaź. - zacząłem rzucać w nią pianą. Zaczęliśmy się bawić. Viola rzucała we mnie a ja w nią. Gdy skończyliśmy pocałowała mnie. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Znowu to zrobiliśmy.
-A miało być nie dzisiaj.
-Miało nie być wczoraj. Jest 2. - spojrzałem na zegarek. Miała rację było po 2. - Idę spać, dobranoc Leoś. - powiedziała i pocałowała mnie. Sam też chciałem zasnąć.
*Sen Leona*   Studio.
Gram jakąś piosenkę. Jest piękna w głowie mam wszystkie słowa. Po chwili do sali weszła Viola. Patrzyła jak gram. Zacząłem śpiewać. Viola się dołączyła. Oboje znaliśmy tekst piosenki.
" No soy ave para volar,
Y en un cuadro no se pintar
No soy poeta escultor.
Tan solo soy lo que soy.

Las estrellas no se leer,
Y la luna no bajare.
No soy el cielo, ni el sol...
Tan solo soy.

Pero hay cosas que si sé,
Ven aquí y te mostraré.
En tu ojos puedo ver....
Lo puedes lograr, prueba imaginar.

Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción,
Y tallarme en tu voz.

No soy el sol que se pone en el mar,
No se nada que este por pasar.
No soy un príncipe azul...
Tan solo soy.

Pero hay cosas que si sé,
Ven aquí y te mostraré.
En tu ojos puedo ver....
Lo puedes lograr, (lo puedes lograr...)
Prueba imaginar.

Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, sin tener alas...
Ser la letra en mi canción...

No es el destino,
Ni la suerte que vino por mi.
Lo imaginamos...
Y la magia te trajo hasta aquí...

Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, si tener alas...
Ser la letra en mi canción...
Podemos pintar, colores al alma,
Podemos gritar iee eê
Podemos volar, si tener alas...
Ser la letra en mi canción...
Y tallarme en tu voz."
Gdy skończyliśmy śpiewać Viola uciekła. Chciałem za nią pobiec ale nie mogłem się ruszyć.
-Violu! - zacząłem krzyczeć. -Violetta!
-Co się stało Leon?
-Chodź. - podeszła do mnie powoli. Miała dziwna minę. Przytuliłem ją do siebie.
-Leon czy to znaczy że mi wybaczasz?
-Ale co mam Ci wybaczyć?- byłem zdziwiony. Viola podeszła do mnie i zaczęła mnie szturchać. I coś krzyczeć.
-Jezu, Leon obudź się.
-Co? - to był sen.. - O co chodzi?
-Mam do Ciebie prośbę nie śpiewaj już przez sen dobrze? Albo pójdziesz spać do salonu.
-Violu dziękuję! Ta piosenka.
                        Violetta
Leon gdzieś pobiegł. Po chwili wrócił z keyboard'em.
-Co Ty robisz?
-Cii.. poczekaj. - Leon zaczął śpiewać. Piosenka była piękna, była o naszej miłości.
-Leon to jest piękne. - powiedziałam gdy chłopak skończył.

Rozdział trochę dłuższy. Wiem że znowu przeskoczyłam miesiąc, ale mam już dużo pomysłów. Jeszcze z raz będzie taki przeskok o jeden lub dwa miesiące.

niedziela, 25 sierpnia 2013

                     Rozdział XIII
Nie mogłam uwierzyć w to że Leon mi się oświadczył. Byłam taka szczęśliwa.
-A kiedy weźmiecie ślub? Po narodzinach czy przed?
-Wiesz, chciałbym to zrobić jak najszybciej. - powiedział Leon po czym złapał moją dłoń.
-Racja. Im szybciej tym lepiej. - powiedział Fede. - nie martwcie się, ja się wszystkim zajmę. - wyszczerzył się.
-Wiesz, damy radę sami.. - powiedziałam.
-No dobra.. - udawał obrażonego. Siedzieliśmy tak jeszcze około godzinę. Później wszyscy poszli do siebie.
-Jak się czuje moja narzeczona?
-Świetnie, a mój narzeczony?
-Genialnie. - Leon mnie pocałował, poszliśmy na górę i zaczęliśmy się namiętnie całować. Kochaliśmy się. Po wszystkim przytuliłam się do Leona.
-Kocham Cię. - wyszeptałam.
-Ja Ciebie też. - powiedział i pocałował mnie w czoło. Po chwili zasnęłam.
Jak zawsze wstałam wcześniej. Patrzyłem jak Leon śpi. Tak słodko wyglądał. Postanowiłam wstać i pójść do łazienki. Moją uwagę zwróciło nasze wspólne zdjęcie.
Uśmiech od razy pojawił się na mojej twarzy.
-Cześć słońce. - pocałował mnie w policzek. - na co tak patrzysz?
-Na nasze zdjęcie. - złapałam jego ręce które miał na moim brzuchu.
-To świetnie zdjęcie. Wyglądam super na nim. Jestem taki przystojny.
-Hahah i zabawny. - pokazałam mu język. - Wiesz mam lepsze zdjęcie, na którym wyglądasz jeszcze lepiej, pokazać?
-Pewnie, skoro wyglądam jeszcze lepiej.. - podeszłam do szafki i wyjełam z niej zdjęcie.
- Proszę popatrz. - Leon zrobił wielkie oczy gdy zobaczył zdjęcie.
-Mój kucharzyku. - pocałowałam go w policzek.
-Co? Kiedy je zrobiłamś? - spytał zdziwiony.
-Nie pamiętam. Już dawno. - zaśmiałam się. Poszłam do łazienki. Gdy wyszłam zobaczyłam Leona z jakąś kartką.
-Co tam masz?
-Wiesz ja też mam takie jedno twoje zdjęcie. - podszedł i pokazał mi zdjęcie.
-Skąd je masz? Fede Ci dał?! Zabije go!
-Oj Violuś to naprawdę śliczne zdjęcie. Ale mam jeszcze lepsze, pokazać?
-Nie. - udawałam obrażoną.
-Oj Violuś.. ty masz moje zdjęcie a ja mam twoje.
-Wiem. Ale ja nie mam twoich jak jesteś mały..
-Nie martw się, niedługo będziesz miała takiego przystojniaka w domu. - pocałował mnie w policzek.
-Tak, chyba że to będzie dziewczynka..
-To wtedy sam dam Ci zdjęcia. Kochanie muszę iść do pracy, wrócę o 17, pa. -  pocałował mnie i wyszedł. Leon pracuje w studiu nagrań. Spotyka wiele gwiazd.
Siedzialam sama w domu z Rafim.
-Cześć mały. - zaczęłam go głaskać i z nim rozmawiać. Później poszłam do Ludmily ale nie było jej w domu. A Fran wyjechała z Fede dzisiaj do Włoch. Mieli jechać od razu po ślubie, ale musieli przełożyć i polecieli dzisiaj. Wróciłam do domu. Postanowiłam że zrobię coś do jedzenia. Po 15 wrócił Leon.
-Tak wcześnie? - spytałam.
-Tak. Skończyliśmy wcześniej. Więc już jestem. A co Ty tam robisz? Daj ja się tym zajmę. - odeszłam od kuchenki a Leon od razu do niej podszedł. Postanowiłam włączyć piosenkę która ostatnio nagrał Leon, Diego i Ja. To przeróbka Habla si puedes.
http://youtube.com/watch?v=gmKNa2UFTJQ
Leon zaczął śpiewać i tańczyć. Wyglądało to komicznie.
Czy wy to widzicie?! Premiera 2 sezonu Violetty będzie już 30 września! A ja tak się bałam że będzie trzeba długo czekać. <3

Rozdział XII

                     Rozdział XII
-Violu chodź na śniadanie. - zawołał Leon.
-Już idę. - zeszłam na dół i od razu przytuliłam Leona. Po tym śnie zdałam sobie sprawę jak bardzo go kocham.
-Co jest Viola? Nigdy się tak nie zachowywałaś..
-A co nie chcesz żebym się do Ciebie przytulała i całowała, okej nie to nie.. - powiedziałam specjalnie.
-Nie przecież dobrze wiesz że nie o to chodzi. - próbował mnie pocałować. Chciałam się odsunąć ale zrezygnowałam.
-Leon.. możesz mi coś obiecać?
-Co takiego Violuś?
-Obiecaj mi że zawsze będziemy razem i że nigdy nie przestaniesz mnie kochać.
-Obiecuje. - Leon przyciągnął mnie do siebie, usiadłam mu na kolanach a on mnie mocno przytulił.
-Dziękuję. - wyszeptałam. Siedzieliśmy tak w ciszy.
-To może zjedzmy już to śniadanie?
-Tak jedzmy, smacznego. - powiedziałam.
-Violu co Ty na to żeby zrobić kolację? Zaprosilibyśmy twojego tatę i Jade, Fede i Fran, zgadzasz się? - zdziwiło mnie to ale niech będzie.
-Pewnie, czemu nie. - on coś kombinuje. - To kiedy dzisiaj?
-Tak, zaraz zadwonie do taty i Fran i ich zaproszę. - po zjedzeniu śniadania zadzwoniłam do nich, zgodzili się.
-Leoś przyjdą o 19 zacznij gotować. - zaśmiałam się. Leon świetnie gotuje. Odkąd jestem w ciąży codziennie mi coś przygotowuje. Kochany mój.
-Już się robi! Szefowo. -krzyknął Leon, zaczęłam się śmiać.
-A ja idę na zakupy! - odkrzyknęła. Wyszłam z domu i skierowałam się do centrum handlowego. Moją uwagę zwrócił sklep dla dzieci. Weszłam do środka i zobaczyłam śliczne śpioszki kupiłam w kolorze beżu. Następnie udałam się do sklepu dla kobiet w ciąży. Kupiłam sobie dwie bluzki. Naprawdę mi się podobały. Później wróciłam do domu. -Hej Leon zobacz co kupiłam. - pokazałam mu śpioszki.
-Oo.. już sobie wyobrażam naszego maluszka w tym. - powiedział Leon słodki głosem. - Kiedy będzie wiadomo płeć?
-Za jakieś 2 miesiące. Tak mi się wydaje.
-Jestem pewnien że to chłopiec! Wyobraź sobie kolejnego przystojniaka w tym domu! A później jeszcze jednego i jeszcze jednego!
-Leon spokojnie. A jeśli będzie dziewczynka to będziesz zawiedziony.. ? -Oczywiście że nie, bo wtedy będę miał w domu dwie ślicznotki. - powiedział Leon po czym mnie pocałował.
-Dobra starczy, idź gotuj bo jeszcze coś Ci się przypali.
-No idę.. - przeciągnął Leon.
-Patrz maluszku jak ten twój tatuś to menda. - zaśmiałam się. Poszłam na górę się przygotować na kolację. Wzięłam prysznic. Przebrałam się i zrobiłam włosy. Gdy byłam gotowa poszłam do kuchni do Leona.
-O Violuś dobrze że jesteś. Przypilnuj tego i po 5 minutach zgaś ogień, co jakiś czas rozmieszaj. A ja pójdę się przygotować. - powiedział Leon po czym wyszedł. Usiadłam i czekałam. Dobra miałam tego pilnować, podeszłam do tego i zaczęłam mieszać i mieszać. Minęło już to 5 minut więc wyłączyłam ogień. Znowu usiadłam na krześle. Czekałam aż Leon zejdzie.
-Właściwie na co ja czekam? - spytałam sama siebie. - trzeba nakryć do stołu. Zrobię to zanim przyjdzie Leon. Jakby zobaczył że coś robię zaczął by mówić że jestem w ciąży, nie mogę się przemęczać.. ech mam już tego dość. Zaczęłam nakrywać do stołu.
                           Leon
Dzisiejszy wieczór będzie wspaniały. Oświadcze się Violi. Kocham ją i ona mnie, będziemy mieli dziecko, więc chyba najwyższy czas na ślub. Byłem już gotowy zeszłem na dół.
                         Violetta
-Violu zostaw to. Ja to zrobię, ty nie możesz się przemęczać. Jesteś w ciąży.
-jak zawsze ta sama gadka.
-Ale Leon, przecież to nie jest jakieś trudne. Dam sobie radę, nawet w ciąży.
-Lepiej usiądź. Zrobię wszystko.
-Ale Leon..
-No proszę Violu..
-Dobra niech Ci będzie. - usiadłam i patrzyłam na Leona i śmiałam się. Leon skończył i usiadł obok mnie. Po chwili przyszli.
-Otworze. - powiedziałam i poszłam w stronę drzwi. - Cześć! - wszyscy przyszli razem.
-Witaj Violu. - powiedział tata.
-Siemka Violka! - krzyknął Fede, miał świetny humor. Przywitaliśmy się wszyscy i usiedliśmy do stołu. Rozmawialiśmy o wszystkim. Nagle Leon i Fede gdzieś poszli. Po chwili wróci sam Fede z wielkim uśmiechem na twarzy. Zgasił światło nic nie było widać. Dziwne było że nikt o nic nie pytał. Po chwili zapalił światło. Przede mną stał Leon z kwiatami i z małym pudełeczkiem.
-Violetto.. - zaczął i uklęknął. - kocham Cię najbardziej na świecie. Chce być z tobą już zawsze. Czy zostaniesz moją żoną? - do moich oczu napłynęły łzy.
-Tak, Leon tak. - krzyczeć mówić przez łzy szczęścia. Leone wstał. A ja rzuciłam mu się na szyję. Byłam najszczęśliwsza na świecie. Wszyscy zaczęli nam bić brawa.