piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział XXIII

                                                     Rozdział XXIII
Na początek chce bardzo, bardzo podziękować za tysiąc wyświetleń.
Kocham was bardzo. <3
A teraz w nagrodę będzie taki, długi rozdział. ;))
Taka sprawa. Będzie przeskok o 5 miesięcy, czyli że trasa się skończyła.
Czyli że w te 5 miesięcy:
-Leon stał się bardzo sławny.
-Violetta już nie ma problemów z mediami.
-Przeprowadzili się do większego domu.
-Teraz będzie ślub Leonetty.
-Martina i Jorge mają po 2 lata.
To tyle, przechodzę do rozdziału.
*5 miesięcy później.*
-Violu szybko bo się spóźnisz do fryzjera.
-Już idę. - poszłam do samochodu. - Fran tak się denerwuje.
-Spokojne Violu. Nie ma czego się bać. Dzisiaj jest najpiękniejszy dzień w twoim życiu. Powinnaś się cieszyć a nie bać.
-Masz rację Fran, dziękuję. - przytuliłam moją przyjaciółkę. Po fryzjerze musiałam zrobić makijaż. Gdy byłam gotowa trzeba tylko założyć suknię. Suknia mojej mamy.
-Violu idziemy?
-Tak. - weszłyśmy tam. Leon stał już przy ołtarzu. Gdy już stałam na przeciwko niego przestałam się bać.
-Pięknie wyglądasz. - wyszeptał Leon.
Ceremonia się zaczęła. Nadszedł czas na to na co tak bardzo czekałam.
-Czy Ty Leonie Verdasie bierzesz tę oto Violette Castillo za żonę?
-Tak.
-Czy Ty Violetto Castillo bierzesz tego oto Leona Verdasa za męża?
-Tak.
-Ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą. Leon mnie delikatnie pocałował. Ale ten pocałunek był inny. To nie było jak pocałunek na powitanie. Wyszliśmy z kościoła. Zaczęto nam bić brawa, oczywiście bez paparatzzi się nie obyło czekali przed kościołem. Ale dzisiaj się tym nie przejmowałam, pojechaliśmy na wesele. Na miejscu już było dużo ludzi. Zaśpiewali nam sto lat. Później nasz pierwszy taniec.
-Jak się czuje moja piękna żona?
-Jest idealnie. - lekko musnęłam usta Leona. Skończyliśmy tańczyć i znowu były brawa. Zaczęła się zabawa.
-Zatańczyć pani ze mną? - usłyszałam za sobą głos Tomasa.
-Oczywiście. -  podałam mu rękę i poszliśmy na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć. To był wolniejszy kawałek.
-Pięknie wyglądasz.
-Dziękuję.
-Piękny ślub, teraz trzeba życzyć wam tylko szczęścia. - powiedział Tomas i mnie odkręcił.
-A jak z tobą i Nati?
-Nie jesteśmy już razem.
-Czemu, co się stało?
-Nati zdradzała mnie.
-Tak mi przykro Tomas. - tańczyliśmy tak kilka piosenek.
-Przepraszam, chciałbym zatańczyć z panną młodą.
-Zostawiłam Tomasa i poszłam do Federico.
-Wyglądasz naprawdę niesamowicie.
-Ty też świetnie wyglądasz.
-Wiesz my zawsze oboje jesteśmy piękni. W końcu bliźniaki. - zaśmiał się Fede. Gdy muzyka przestała grać.
-Dziękuję za ten taniec. - Federico gdzieś odszedł.
-A teraz piosenka dla panny młodej od pana młodego. - Leon wszedł na scenę i zaczął śpiewać Te creo. Podszedł do mnie. Czułam się cudownie. Nic wkoło się nie liczyło, najważniejszy był Leon. Tylko on. Gdy skończył mocno się do niego przytuliłam.
-Mama - pociągnął mnie za suknię Jorge. Wzięłam go na ręce i pocałowałam w czoło. Dzieci później pojechały do domu z Esmeraldą.
-Czy moja żona ze mną zatańczy?
-Z tobą zawsze. - poszliśmy tańczyć. Z Leonem mogłaby tańczyć cały dzień. Niestety ktoś musiał przerwać.
-Sorki Leoś, ale teraz moja kolei. - powiedział Diego i pociągnął mnie za rękę. Tańczyliśmy do takiej szybszej piosenki. Diego skakał i śpiewał. Bardzo dobrze się z nim bawiłam. Niestety wszystko się kończy. Wesele skończyło się po 5 rano. Pojechaliśmy z Leonem do domu. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Po chwili byliśmy już nadzy. Zrobiliśmy to.
-Kocham Cię bardzo.
-Ja też Cię kocham. - po około 10 minutach zasnęłam. Obudziłam się po 15 następnego dnia. Leon jeszcze spał. Postanowiłam zejść na dół bawiły tam się dzieci.
-Czesc mama - powiedziałam Martina.
-Cześć kochanie. Usiadłam na kanapie i patrzyłam jak się bawią. Myślałam o wczorajszym dniu. Chciałabym go powtórzyć.
-Cześć żono.
-Cześć mężu. - Leon usiadł obok mnie i włączył telewizor.
"Wczoraj o godzinie 18 Leon Verdas członek zespołu NEXT wziął ślub ze swoją ukochaną Violettą Castillo. Ceremonia była tradycyjna. Młodej parze życzymy szczęścia i miłości."
-Mamy miłość i szczęście. - powiedział Leon i pocałował mnie w policzek.  Siedzieliśmy tak aż Esmeralda zawołała  nas na obiad. Gdy już zjedliśmy poszliśmy na spacer. Wzięłam Jorge za rękę, a Leon Martine. I tak sobie szliśmy. Mały zrobił się śpiący to wzięłam go na ręce. Poszliśmy do parku na plac zabaw. Leon bawił się z dziećmi.
-Violetta? - odwróciłam się. Zobaczyłam jakiegoś chłopaka.
Lecz nie za bardzo wiem kto to.
-Znamy się? - spytałam. 
-To ja Gregg. Nie pamiętasz mnie? Chodziliśmy razem do studio, później ja wyjechałem.
-Przepraszam ale nie pamiętam Cię.
-Czekaj, pokaże Cię coś.
Ojeju, jak ja mogłam go nie poznać..
-Gregg? Bardzo się zmieniłeś.
-Dziękuję, ty też się zmieniłaś.
-Strasznie mi głupio że Cię nie poznałam, przepraszam naprawdę.
-Nic się nie stało. Ludzie mi mówią że bardzo się zmieniłem.
-Tak racja, zdecydowanie na lepsze. - już nie przypomina tego chłopaka w okularach i sweterku.
-Dzięki, a teraz dawaj przytulasa. - przytuliłam chłopaka.
                            Gregg
Violetta jest jeszcze bardziej śliczna niż kiedyś.
-Tęskniłem za tobą.. znaczy za wami. - podrapałem się po głowie. Viola będzie moja. Nagle do Violetty podbiegło jakieś dziecko. Wzięła je na ręce.
-To twój brat?
-Nie - zaśmiała się. - to mój syn, nazywa się Jorge. -ma dziecko?
-Cześć mały. - podszedł do nas jakiś koleś.
-Kochanie idziemy? A kto to?- kochanie? Nie no najpierw Tomas a teraz ten..
-To Gregg, chodziliśmy razem do studia. Gregg to jest Leon.
-Miło poznać. - powiedziałem.
-Nawzajem. To idziemy? Martina jest zmęczona.
-Tak, do zobaczenia. - powiedziała i poszła. Nieważne że ma dzieci i męża. Jeszcze będziemy razem. Zrobię wszystko.
                          Violetta
-Miło było spotkać Gregga po tylu latach.
-Taa.
-Nie mów mi że jesteś zazdrosny.. - zaczęłam się śmiać.
-Nie widziałaś jak on na Ciebie patrzył?
- pocałowałam go.
-Dla mnie liczysz się tylko ty. - Leon mnie pocałował.
-Co lobis? - spytała Martina.
-Tatuś był grzeczny i dostał nagrodę.
-Ja tes chce naglode. - powiedział Jorge. Wzięłam go na ręce i cmoknęłam w usta.
-Proszę bardzo. - zaczęliśmy się śmiać.
                          Gregg
Postanowiłem działać od razu.  Muszę to zrobić w taki sposób żeby to Leon był winny. Mamy tyle planów.
                           Violetta
-Violetta!  - usłyszałam głos Leona, szybko zbiegłam na dół.
-Leon, co się stało?
-One mnie zabiją! - zobaczyłam że z tyłu za Leonem stoi Martina i Jorge i rzucają w niego klockami.
-Co im zrobiłeś?
-Chciałem się położyć ale mi nie dają.
-Jorge Martina, chodźcie do mnie. - podbiegli do mnie. -Co wam tatuś zrobił? -Nic. - powiedzieli razem. Zaśmiałam się, Martina pobiegła do Leona i mocno go przytuliła. To było taki słodkie. Leon wziął ją na ręce. Gdy Jorge to zobaczył też mnie mocno przytulił. Więc ja też go wzięłam na ręce i spytałam.
-Kochasz mamusie?
-Kocham
-A tatusia?
-Kocham
-Też Cię kocham. - cmoknełam go w policzek. Postawiłam go na ziemi i znowu pobiegł sie bawić. Ktoś zapukał do drzwi poszłam otworzyć.
-Cześć Fede
-Siemka. - powiedział wchodząc do środka.
-Bez Fran?
-Fran mnie wygoniła.
-Co? - spytałam zdziwiona.
-Robi jakieś generalne porządki. Powiedziała że jej przeszkadzam i kazała mi wyjść. -Leon zaczął się śmiać.
-Z czego się cieszysz, przecież my też możemy zrobić porządki. - Leonowi zszedł uśmiech z twarzy.
-Ej Violka wiesz że Gregg wrócił?
-Tak spotkałam go wczoraj. Strasznie się zmienił.
-Pamiętasz on był w tobie taki zakochany, łaził za tobą..
-Tak pamiętam. - spojrzałam na Federico lekko pokazując na Leona, lecz nic nie zrozumiał.
-Wy chyba byliście razem przed samym jego wyjazdem.
-Byliśmy razem przez tydzień? Coś takiego. Ale to dlatego że pokłóciłam się z Tomasem i jakoś tak wyszło.
-Ymm Violu ja wychodzę.
-Gdzie?
-Pójdę na spacer z dziećmi.
-To czekaj pójdziemy z tobą.
-No spoko. -wstaliśmy z kanapy i wyszliśmy z domu. Dzieci Federico miał na rękach. A ja przytuliłam się do Leona i tak sobie szliśmy. Z daleka zobaczyłam Gregga mam nadzieję że on nas nie. Jednak szybko do nas poszedł.
-O cześć!
-Cześć. - odpowiedzieliśmy równocześnie.
-Spacerek rodzinny?
-Tak, wiesz musimy iść dalej, bo tam na nas czekają. - powiedział Federico.
-No okej, to narka.
-Dzięki Fede. - wyszeptałam.
-Spoko siostra. Ej weźmie ktoś jedno z nich? Bo już trochę mi ciężko. - szybko podbiegłam do Federico żeby Leon nie był szybszy i wzięłam Martine na ręce.
-Mamy jakiś cel tej podróży? - spytał Fede.
-Plac zabawa. - odpowiedział Leon.
-O tak! - krzyknął Fede. Zaczęliśmy się śmiać.  Gdy doszliśmy chłopaki szybko pobiegli bawić się z dziećmi. Ja sobie siedziałam. Zauważyłam Tomasa.
-Tomas zaczekaj. - zawołałam do niego.
-O cześć Violetta. Co u Ciebie?
-Dobrze, przeprowadziłam czwórkę dzieci na plac zabawa. - pokazałam ręką na chłopaków i maluchy. Tomas zaczął się śmiać.
-Wiesz że Gregg wrócił?
-Tak przyjechał z hiszpanii.
-Z hiszpanii? Chyba raczej z psychiatryka.
-Jak to?
-Pamiętasz jak z nim byłaś jak się pokłóciliśmy?
-Tak..
-On później zaczął mi grozić i ogólnie, w szkole ogłosili że wyjechał, ale naprawę siedział tam. Radzę Ci na niego uważać, on może być cały czas w tobie zakochany. Lecę cześć.
-Pa.. - odpowiedziałam tylko. Bardzo mnie to zdziwiło, ale to dlatego tak nagle zniknął. Usiadłam na ławce i znowu patrzyłam jak się bawią. Lecz cały czas myślałam o tym co powiedział Tomas.
-Cześć Violu. - odwróciłam się, Gregg..
-Hej.. - usiadł obok mnie.
-Wiesz mam takie pytanie, co porabiasz jutro o 7?
-Nie mam żadnych planów.
-To może byśmy się spotkali?
-Gregg ja mam męża. - Gregg wstał i odszedł, lecz usłyszałam z jego ust.
-Jeszcze. - o co mu chodzi? Podeszła do mnie Martina. Wzięłam ją na kolana. Po chwili zasnęła. Pomachałam ręką do Leona żeby przyszedł.
-Leon wracamy do domu, dzieci są już zmęczone.
-Ale.. no dobra. Fede Jorge idziemy. - podszedł do nas Federico, który miał na rękach Jorge.
-Mały chyba zasnął.
-Spokojnie, właśnie wracamy do domu. - poszliśmy do domu. Federico poszedł z nami, bo Fran jeszcze po niego nie dzwoniła.


Jest nowa postać. Wymyślona. To Gregg, nazwiska nie pamiętam..

3 komentarze: